Wytłumaczenie jest dla mnie bardzo proste. Nadal brakuje nam skuteczności. Graliśmy sobie, żeby pograć, a nie zabić przeciwnika. Przed pierwszą bramką mieliśmy sporo sytuacji. Musimy je wykorzystywać – ocenił na gorąco po meczu Bartosch Gaul.
Górnik uległ w ostatnim meczu na swoim stadionie ostatniej w tabeli Miedzi Legnica. Szkoleniowiec zabrzan nie krył rozczarowania wynikiem, tym bardziej, że jego podopieczni, jak sam przekonuje, stracili gole na własne życzenie.
– Szczerze mówiąc przy dwóch straconych golach, zachowaliśmy się jak w przedszkolu. Przy pierwszym Wojtuszek, który nie wziął odpowiedzialności za przeciwnika, przy drugim Włodarczyk w ogóle nie wyskakuje do piłki wybitej po rzucie rożnym. Tak broniąc indywidualnie, będziemy mieć z każdym problemy w lidze – mówił wściekły szkoleniowiec Górnika.
Szkoleniowiec po wpadce w Pucharze Polski przeciwko drugoligowemu KKS Kalisz bronił swoich piłkarzy, mówiąc, że to tylko piłkarze, którzy nie są maszynami i mogą mieć słabszy dzień. Po wczorajszej porażce ponownie stanął w ich obronie, tłumacząc, że nie zauważył braku ich zaangażowania.
– Może to tak wyglądało, ale znam tych zawodników i oni zawsze chcą dawać z siebie wszystko. Jednak zauważyłem, że łatwiej jest im wykrzesać z siebie więcej, gdy mecz układa się po naszej myśli. Gdy mecz nam nie wychodzi, to nam tej iskry brakuje. Gdy grał Rafał Janicki to on pod względem emocjonalnym nam wiele dawał. Dzisiaj nam nie szło i brakowało mi takiego parcia do przodu – tłumaczył.
Gaul wytłumaczył również, dlaczego Górnikowi łatwiej się gra przeciwko nieco lepszym ekipom, a z tymi słabszymi zabrzanie radzą sobie dużo gorzej.
– Od początku sezonu mierzymy się z tym problemem. Z Legią, Lechem czy Pogonią potrafimy sobie poradzić, ale trzeba zaznaczyć, że to są drużyny, które prezentują otwarty styl gry. Grają aktywnie i powstają większe przestrzenie. Gdy rywal jest ustawiony tak nisko, jak Miedź, musisz się przemęczyć i pokazać umiejętności indywidualne. Na przykład drybling, dośrodkowanie, strzał. Taki Raków jest w stanie wygrywać po 1:0 z takimi rywalami, a my tracimy piłkę i dostajemy gola po kontrze. Decydują indywidualności – przekonuje Gaul.