Nie ma tematu zwolnienia Jarosława Skrobacza – potwierdził dziś w wywiadzie dla Weszło prezes Ruchu Chorzów, Seweryn Siemianowski. Jak przekonuje, trener może spać spokojnie.
– Dobrze współpracujemy (z trenerem – przyp. red.). Człowiek w piłce raz jest bogiem, a innym razem zerem. Przeżyłem to już jako zawodnik. Ta sinusoida jest niesamowita, od meczu i tygodnia zależy, czy cię uwielbiają, czy nienawidzą, to na swój sposób fascynujące – tłumaczył Seweryn Siemianowski w rozmowie z serwisem Weszło.
– Nie możemy trenera demonizować, robić nerwowych ruchów, nie o to chodzi. Klub jest przygotowany na każdy scenariusz, wiadomo. Ale tak jak zawodnicy mają szansę, żeby się wykazać, tak też zaufaniem obdarzamy sztab szkoleniowy, w końcu pierwszy raz pracuje na poziomie Ekstraklasy – przekonuje prezes „Niebieskich”.
Ruch po dziesięciu dotychczasowych kolejkach PKO BP Ekstraklasy zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z siedmioma punktami na koncie i stratą dwóch do bezpiecznej lokaty.
– Wyniki są pochodną wielu elementów, pracę trenera trzeba oceniać przez pryzmat postępu zespołu i poszczególnych piłkarzy. Czy drużyna walczy? Czy między nią a sztabem jest dobra chemia? To kluczowe pytania, same rezultaty mogą być mylące przy chłodnej ocenie – uważa Siemianowski.
– Dopóki jest nadzieja na lepsze jutro, po prostu… musi być lepiej, bo trudno, żeby nie było. Jarosław Skrobacz ma silną pozycję, uczestniczył w dwóch awansach z rzędu, naprawdę wariactwem byłoby przeprowadzanie jakichś nerwowych ruchów – dodał.
Prezes opowiedział między innymi o odczuciach po zeszłotygodniowym blamażu w Pucharze Polski. Przypomnijmy, że chorzowianie polegli przeciwko trzecioligowym rezerwom Legii Warszawa.
Młodzieżowiec Rakowa nominowany do nagrody piłkarza miesiąca
– Mecz mina, taka wpadka z trzecioligowcem nie powinna się zdarzyć. Zdecydowała dyspozycja dnia, coś nie zagrało, ewidentnie byliśmy słabsi od zmotywowanego zespołu rezerw Legii. To jest też piękne w Pucharze Polski, że każdy wygrać może z każdym. (…) Sól futbolu. Czasami się z tego czerpie, czasami się na tym traci. Dość powiedzieć, że przez ostatnia lata Ruch korzystał z tej przewrotności piłki nożnej, kiedy jako biedniejszy od innych beniaminek zaliczał kolejne awanse z rzędu – zauważył.
W rozmowie nie zabrakło również wątku kibicowskiego.
– Ruch ma wymagających kibiców. Nie może być inaczej, skoro to czternastokrotny mistrz Polski. Wszyscy marzą tu o najwyższych celach. Nie zawsze udaje się tym oczekiwaniom sprostać. Trzeba wiedzieć, że Ekstraklasa przez lata naszej nieobecności bardzo się rozwinęła i trochę nam odjechała. Widać to gołym okiem. Zależy nam jednak na budowaniu frekwencji, w Gliwicach przychodzi prawie dziesięć tysięcy wiernych fanów, na Stadionie Śląskim możliwości będą znacznie większe, docelowo magia dziać ma się zaś przy Cichej 6 – ocenił prezes Ruchu.
W najbliższą sobotę „Niebiescy” żegnają się z Gliwicami. Następny mecz domowy rozegrają już na wspomnianym Stadionie Śląskim.
– Pierwszy mecz na Stadionie Śląski zakontraktowany jest na trzydzieści trzy tysiące kibiców. Myślę, że uda się ten wynik wykręcić, jeśli wokół klubu wciąż unosić się będzie dobra aura, a każdy człowiek spośród dziesięciu tysięcy, pojawiających się regularnie w Gliwicach, weźmie ze sobą po dwie osoby na obiekt w Chorzowie, który mamy przecież dużo bliżej – przekonuje Siemianowski.
Cały wywiad można przeczytać, klikając TUTAJ.
Jarosław SkrobaczPKO EkstraklasaRuch ChorzówSeweryn Siemianowski