Zremisowaliśmy kolejny mecz i na pewno nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi – rozpoczął konferencję po meczu z Zagłębiem trener Ruchu Chorzów, Jan Woś.
– Patrząc jednak na okoliczności: przegrywaliśmy 0:2 i to jest inny wymiar remisu niż choćby ten w poprzednim spotkaniu, kiedy graliśmy 11 na 10 i nie potrafiliśmy go zamknąć. Zdajemy sobie sprawę z tego, co podkreślałem już nieraz – remisy niewiele nam dają, ale akurat w tym remisowym meczu chłopcy pokazali charakter. Jestem im za to wdzięczny – mówi szkoleniowiec.
Woś nie zamierzał zakrzywiać rzeczywistości.
– Było widać, że Zagłębie – czy to w pierwszej połowie, czy drugiej części drugiej połowy – grało bardzo dobrze w piłkę. Robiło z nami, co chciało, nie umieliśmy się temu przeciwstawić. Przeszliśmy z 3-4-3 na 4-2-3-1 po to, by jakoś zneutralizować Zagłębie, ale i tak okazało się, że było nam ciężko. Sama końcówka – po raz kolejny zespół pokazał, że w trudnych chwilach potrafi sobie radzić. Szkoda, że nie jest tak cały czas – ubolewał.
Woś zdiagnozował przyczynę często kiepskiej gry swoich podopiecznych.
– Sytuacja w tabeli nie pozwala chłopakom w pełni się otworzyć. Jedno, drugie nieudane zagranie, i zamykamy się, nie pokazujemy do gry, mamy ogromny problem ze skonstruowaniem akcji. Kiedy zespół jest odważny, to jesteśmy w stanie kreować sytuacje, strzelać gole. Liczę na to, że będziemy potrafili lepiej grać w piłkę – bo o to, że będziemy walczyć, jestem spokojny. Liczę, że ci zawodnicy, którzy w drugiej połowie weszli na boisko, rozruszali zespół, dadzą nam impuls do tego, by lepiej zagrać w ostatnim meczu w Łodzi – zakończył.