

Górnik Zabrze po dwóch wyjazdowych porażkach w lidze miał poprawić kibicom humory, wygrywając z Lechią w Gdańsku, gdzie pokonał ją już we wtorek w STS Pucharze Polski.
W piątkowy wieczór Lechia od samego początku rzuciła się zabrzanom do gardła. Pierwszego gola zdobyła już w 4. minucie, ale 2-minutowa konsultacja VAR jej go odebrała. Gdańszczanie postanowili jednak udowodnić, że prowadzenie im się należało i już po kilkudziesięciu sekundach strzelili kolejną bramkę. Później do głosu doszli kibice, którzy doprowadzili do zadymienia boiska i przerwania meczu.
Przerwa zdawała się sprzyjać gościom, którzy po niej byli w stanie wyrównać. Ale na bramkę Patrika Hellebranda Lechia odpowiedziała ze zdwojoną siłą! Dwa trafienia Kacpra Sezonienki na koniec przedłużonej pierwszej połowy stawiały już Górnika w fatalnej sytuacji. Tuż przez przerwą stratę zmniejszył jednak Rafał Janicki, więc przy stanie 3:2 dla gospodarzy kibice Górnika mogli mieć nadzieję na powrót ich ulubieńców do gry o pełną pulę w drugiej części spotkania.
NIE PRZEGAP: Raków ma nowego trenera? To się dzieje!
Wydawało się nawet, że zawodnicy Michala Gasparika przejmują kontrolę nad meczem i są coraz bliżej wyrównania, gdy 60. minucie Lechia wyprowadziła kolejny zabójczy cios. Gol Bobceka był tym decydującym, choć 11 minut później Bogdan Viunnyk jeszcze dobił przyjezdnych, ustalając wynik spotkania na 5:2.
Górnik Zabrze zanotował tym samym trzecią z rzędu wyjazdową porażkę w PKO BP Ekstraklasie, mimo że 3 dni wcześniej w tym samym miejscu był w stanie ograć Lechię w STS Pucharze Polski.
Teraz Górnik ma duże szanse, by jeszcze przed końcem roku stracić pozycję lidera tabeli. Wyprzedzić go mogą: Wisła Płock, Jagiellonia Białystok, a nawet Raków Częstochowa.
Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 5:2 (3:2)