Po Ruchu Chorzów, Zagłębie Sosnowiec pokonało kolejną drużynę z czołówki.
Bardziej odważnie zaczęli sosnowiczanie. Egzekwowali dwa rzuty rożne z rzędu, bo ŁKS nie mógł opanować sytuacji w środku pola i dał się zepchnąć pod pole karne. Ochrończuk musiał ratować się faulem. Sędzia podyktował rzut wolny. Maksymilan Rozwandowicz, były piłkarz ŁKS-u uderzył bezpośrednio na bramkę. Zdobył wspaniałego gola ze stałego fragmentu gry. Były kapitan lidera Fortuna 1 Ligi podniósł ręce do góry, ale z szacunku do klubu, który wypromował go na szczebel centralny, nie okazywał radości.
ŁKS w środku pola miał lej po bombie. Oprócz zrywów Mokrzyckiego, pomocnicy skupiali się głównie na próbie wyprowadzaniu akcji, które kończyły się groźnymi stratami. Lider dawno nie grał tak niechlujnie. Niecelne były nawet wyrzuty z autu.
Ełkaesiacy po raz pierwszy mogli realnie zagrozić bramce rywala na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy. Kamil Dankowski popisał się swoim firmowym dośrodkowaniem. Piłka spadła w polu karnym, blisko Stipe Juricia, ale Chorwat nie zdołał jej opanować. Chwilę później zmarnował jeszcze lepszą akcję. Tym razem zdołał przyjąć niskie dośrodkowanie Szeligi, obrócił się i uderzył nieczysto. Szkoda, bo miał przed sobą tylko bramkarza.
Pierwszy, celny strzał ŁKS oddał w 45. minucie. Po rożnym, głową uderzył Marciniak. Mocno, ale prosto w bramkarza. Sosnowiczanie bronili się i chociaż liderzy, zostali w polu karnym rywali i wykonali jeszcze dwa rożne z rzędu, nie udało się, bo defensywa gospodarzy była zbyt szczelna. ŁKS po pierwszej połowie musiał odrabiać jednobramkową stratę
Moskal żeby wygrać musiał dokonać zmian. Zrobił to nietypowo dla siebie, bo w przerwie. Za Korta i Ochrończuka, którzy nie pomagali w pierwszej połowie weszli Śliwa i Damian Nowacki. Trąbka cofnął się do środka pola, a najnowszy piłkarz ŁKS-u zajął jego miejsce na skrzydle.
Ełkaesiakom nie szło. Z drugiej strony, Zagłębie było niezwykle zdeterminowane. Mateusz Kos, bramkarz sosnowiczan wybijając piłkę uszkodził sobie nos. Po tym jak został opatrzony, kontynuował grę.
ŁKS tracił punkty i osłabił się na Wisłę Kraków. Za zbyt żywiołową reakcję ukarany został Marciniak. Tym samym wypisał się z meczu z Wisłą Kraków.
Znowu wejście smoka, mógł zaliczyć Piotr Janczukowicz. W pierwszej akcji, po tym jak pojawił się na boisku dostał od Trąbki podanie zza pola karnego, ale podobnie jak Jurić w pierwszej połowie nieczysto trafił w piłkę. Piłkarzom nie szło, ale kibice spisywali się świetnie. Swoim żywiołowym dopingiem zagłuszyli gospodarzy. Stworzyli atmosferę porównywalną do tej z meczu z Podbeskidziem, gdy wsparciem zachwycali się piłkarze.
Milan Spremo znowu rozgrywał świetny mecz w ofensywie i tragiczny w defensywie. Może, skoro gotowy do gry jest już Artemijus Tutyskinas, warto przesunąć Serba na skrzydło. Po wspaniałym rajdzie po skrzydle, wbiegł w pole karne, ściął do środka, ale nie zdążył oddać strzału.
Ełkaesiacy walili głową w mur. Na pięć minut przed końcem Moskal wpuścił na boisko młodzieżowców. Po raz pierwszy od jesieni w pierwszej drużynie zagrał Grzegorz Glapka. Czas na boisku dostał również Kelechukwu. Sędzia doliczył dziewięć minut. Ełkaesiacy przestali bronić, wszyscy rzucili się do ataku. Zagłębie broniło się całą drużyną. Nawet napastnik zostawał w polu karnym. To nie wystarczyło. Lider przegrał drugi mecz w 2023 roku, ale pozostanie na pierwszym miejscu. Jeżeli Wisła Kraków wygra w tej kolejce, za tydzień, łodzianie zagrają z nią o najwyższą lokatę.
Zagłębie Sosnowiec – ŁKS 1:0 (1:0)
1:0 Rozwandowicz 10.
żółte kartki: Monsalve, Marciniak, Nowacki