W Wielkich Derbach Śląska wygrał Górnik Zabrze. Ruch Chorzów miał szanse, ale ich nie wykorzystał.
Do wielkich derbów Śląska Górnik Zabrze i Ruch Chorzów podchodziły w zupełnie odmiennych nastrojach. Zabrzanie w dziesięciu ostatnich meczach zdobyli 23 punktów i przed spotkaniem zajmowali solidne siódme miejsce w tabeli. Ruch natomiast mimo zwycięstwa sprzed dwóch tygodni z Piastem Gliwice nadal był w bardzo trudnej sytuacji. Chorzowianie zanim zaczął się mecz tracili pięć punktów do piętnastej w tabeli Korony Kielce.
To dla kibiców Ruchu nie miało jednak znaczenie. Ostatecznie tego dnia na trybunach Stadionu Śląskiego zasiadło niemal 40 tysięcy widzów. To pokazywało jak ważne było to spotkanie dla śląskiego środowiska piłkarskiego. I to nawet pomimo faktu, że jedna z drużyn nieuchronnie zmierza ku spadkowi do pierwszej ligi.
Spotkanie lepiej rozpoczęli chorzowianie. Dwa rzuty rożne egzekwowane przez Filipa Starzyńskiego nie przełożyło się jednak na większe zagrożenie pod bramką Daniela Bielicy. W piątej minucie bardzo dobrą okazję miał Jakub Letniowski. Pomocnik Ruchu w sytuacji sam na sam z bramkarzem Górnika się jednak pomylił i cały czas było 0:0. Do piłki po strzale Letniowskiego dopadł Adam Vlaknova i oddał uderzenie, ale Bielica poradził sobie z nim bez większych problemów. Gospodarze na początku spotkania wysłali jednak kilka poważnych sygnałów gościom wskazującym, że nie będzie to dla nich łatwe spotkanie. Już kilka chwil później Ruch miał kolejną okazję za sprawą uderzenia Starzyńskiego. Strzał był jednak niecelny i znacznie minął bramkę rywala.
W osiemnastej minucie doszło już do drugiego przerwania gry. Powodem były masowe środki pirotechniczne odpalone przez kibiców Ruchu.
Pierwszą dobrą akcję Górnik miał dopiero po pół godzinie gry. Składny indywidualny rajd przeprowadził Lawrence Ennali, ale Niemiec ostatecznie nie zdołał wyłożyć piłki do swojego partnera, który był ustawiony w centrum pola karnego. Tuż po tym strzałem głową odpowiedział Daniel Szczepan, ale uderzenie napastnika Ruchu finalnie minęłą bramkę rywala. W 39. minucie Ruch na prowadzenie objął Starzyński, ale gol nie został uznany, bo przed tą akcją Robert Dadok sfaulował piłkarza Górnika. Później kolejną świetną akcję mieli gospodarze. Dadok jednak oddał zbyt mocne uderzenie głową i cały czas mieliśmy na stadionie Śląskim bezbramkowy remis.
W trzeciej minucie doliczonego czasu gry do pierwszej połowy Górnika na prowadzenie wyprowadził swoim strzałem Adrian Kapralik. Słowak minął trzech obrońców Ruchu, oddał strzał, który obronił Dante Stipica. Z dobitką Kapralika Stipica sobie już jednak nie poradził i goście, którzy do tej akcji byli tłem dla chorzowian, objęli prowadzenie. To szósty gol Kapralika w tym sezonie i już czwarty w bieżącym roku. W niesamowitej formie jest aktualnie skrzydłowy wypożyczony z Żiliny, co było widać w tej akcji.
Ruch stworzył sobie zdecydowanie więcej okazji do strzelenia gola w pierwszej połowie. Chorzowianie jednak, podobnie jak w poprzednich spotkaniach, nie postawili kropki nad „i”. Wykorzystał to Górnik i to podopieczni Jana Urbana schodzili na przerwę z jednobramowym prowadzeniem w wielkich derbach Śląska.
Między połowami doszło do zmiany w składzie gości. Sebastiana Musiolika zmienił Soichiro Kozuki. Wynikała ona z tego, że napastnik zabrzan już w trakcie pierwszej połowy nabawił się kontuzji, więc jego zejście było spowodowane sprawami zdrowotnymi.
Bramkarz i bierna postawa obrońców nie pomogła Ruchowi
Pierwszy kwadrans drugiej połowy przebiegł dość spokojnie. Górnik mądrze się bronił, a Ruch nie miał pomysłu jak przedrzeć się przez zasieki obronne rywala. Najlepszą okazję po strzale z rzutu wolnego miał Starzyński, ale łysy pomocnik nieznacznie chybił w tej sytuacji. W 62. minucie dobrze zachował się Ennali. Niemiecki skrzydłowy po raz kolejny w pole wyprowadził defensorów Ruchu, ale tym razem dobrze zareagował w bramce Stipica. Chorwacki golkiper swoją interwencją cały czas utrzymywał czternastokrotnego mistrza Polski w tym spotkaniu.
Później to Ruch miał dobrą okazję do wyrównania. Josema wrzucił piłkę na pole karne, ale Daniel Szczepan nie trafił w nią czysto. Niemniej dośrodkowanie Hiszpana było wprost doskonałe. Niewykorzystane okazje kolejny raz zemściły się przeciwko piłkarzom Ruchu. W prostej sytuacji Kozak piłkę prosto pod nogi Kozukiego. Japończyk przebiegł kilkadziesiąt metrów z piłką przy nodze i oddał strzały przy bliższym słupku bramki Stipicy. Chorwat był źle ustawiony i nie obronił niezbyt silnego uderzenia gracza gości. Warto też dodać, że Górnik po raz drugi już wykorzystał niesamowitą bierność piłkarzy Ruchu. Kozuki, podobnie jak Kapralik, bez większych problemów wszedł w pole karne i oddał uderzenie. W obu tych sytuacjach postawa defensorów Ruchu pozostawiała, delikatnie rzecz ujmując, wiele do życzenia.
Wydawało się, że drugi gol Górnik będzie gwoździem do trumny Ruchu w tym meczu. Tak się jednak nie stało. W 87. minucie niepilnowany w polu karnym rywala Novothny oddał uderzenie głową. Strzał odbił się jeszcze od murawy i wpadł do bramki bezradnego Bielicy. Ruch strzelił gola kontaktowego i miał jeszcze kilka minut, żeby wyrównać wynik spotkania.
Gospodarze do końca meczu atakowali, ale ostatecznie nie zdołali wcisnąć gola wyrównającego. Wygrali zabrzanie i zrobili to zasłużenie. W przeciwieństwie do Ruchu byli zdecydowanie bardziej skuteczni i to oni ze Stadionu Śląskiego wywieźli trzy punkty.
Ruch Chorzów 1:2 Górnik Zabrze
0:1 – Kapralik (45+3′)
0:2 – Kozuki (82′)
1:2 – Novothny (87′)
Ruch: Stipica – Josema (Novothny 87′), Szymański, Stępiński – Wójtowicz (Moneta 74′), Sikora, Letniowski, Dadok – Vlkanova (Szur 90+6′), Szczepan, Starzyński (Kozak 74′)
Górnik: Bielica – Janza, Janicki, Szcześniak, Szala – Rasak, Pacheco – Ennali, Podolski, Kapralik – Musiolik
Żółte kartki: Janicki, Szcześniak, Bielica
Czerwone kartki: brak.
Autorem tekstu jest Adam Kowalewicz.