Ruch Chorzów przegrał u siebie z Widzewem 2:3. Co po spotkaniu powiedzieli szkoleniowcy obu zespołów?
Janusz Niedźwiedź (Ruch Chorzów): Byliśmy świadkami historycznego wydarzenia. 50 tysięcy kibiców na trybunach pokazuje wielkość obu klubów. Fani przychodzą na stadion i wspierają nas od pierwszej do ostatniej minuty, choć nasze wyniki nie rozpieszczają. Zespół bardzo chce i walczy o to, żeby je zmienić. Dzisiaj ponownie wszystko układało się dobrze do trzeciej tercji. W niej były problemy i to nawet mimo zdobycia dwóch bramek. Na pewno nie zwiesimy głów. Mogę, że będziemy do ostatniej minuty ostatniego meczu walczyć, dawać z siebiewszytsko. Trudno przewidzieć, ile szans na utrzymanie jeszcze zostało – czy 1 procent, czy pół procenta. Trzeba wygrywać mecze. Wiele celów mamy do zrealizowania. Trudno zgadywać, jak ułoży się tabela za pięć kolejek, ale my po prostu chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by tę sytuację odwrócić.
Daniel Myśliwiec (Widzew Łódź): Przez 70 minut to było bardzo dobre widowisko z obu stron. Cieszy mnie to, że liczba stworzonych sytuacji wystarczała do tego, żeby prowadzić wyżej niż 2:0. Ale to nie było tak, że przeciwnika zabrakło na boisku, bo jego kultura gry była bardzo wysoka. Później natomiast zaczęły dziać się rzeczy, które zbliżyły to spotkanie do określenia go Meczem Przyjaźni i to nie tylko na trybunach. 50 tysięcy na trybunach to jest coś niepowtarzalnego. Nie mam słów, żeby opisać to, co działo się dziś na stadionie. Myślę, że coś takiego długo się nie powtórzy. Wcześniej mówiłem, że takie okoliczności powinny być dopełnieniem meczu, w którym walczy się o mistrzostwo Polski, a nie takiego, w którym oba kluby są niżej niż w perspektywie powinny być. Jeszcze raz dziękuję kibicom za takie wsparcie w imieniu całej drużyny.