Ruch Chorzów pokonał we wczorajszym hicie Fortuna 1 Ligi GKS Katowice. Jedyną bramkę zdobył Artur Pląskowski.
Ruch wczorajszym zwycięstwem przerwał serię siedmiu meczów bez porażki GKS-u Katowice. – Moim zdaniem z przebiegu wydarzeń na boisku najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. Ale nie o sprawiedliwość w sporcie chodzi – podsumował wczorajsze spotkanie Rafał Górak, trener katowiczan.
Spotkanie przy ul. Cichej w Chorzowie obejrzał komplet widzów – zgromadziło się bowiem w sumie 9300 kibiców, z których 100% stanowili sympatycy gospodarzy. A to dlatego, że GKS nie autoryzował listy kibiców wyjazdowych przygotowanej przez Stowarzyszenie Kibiców SK 1964. Ma to związek z konfliktem Stowarzyszenia Kibiców z prezesem katowickiego klubu.
Spotkanie przebiegało w sposób typowy dla derbowych starć. I jedni, i drudzy nie zamierzali odstawiać nóg. Walczyli bowiem o każdy centymetr boiska. Nie brakowało sytuacji z obu stron. Skuteczniejsi okazali się być gospodarze.
Rozstrzygnięcie nadeszło w 69. minucie, kiedy to Kacper Michalski dośrodkował w pole karne, piłka trafiła pod nogi Tomasza Wójtowicza, ten oddał strzał, ale ostatecznie potrzebna była dobitka. A za nią odpowiedzialny był Artur Pląskowski, który umieścił piłkę w siatce i tym samym dał swojej ekipie upragniony komplet punktów.
– Wiedziałem, że to będzie trudny mecz. To się potwierdziło. Jak to jest zawsze w spotkaniach derbowych, trenerzy obu zespołów wymagali od zawodników maksymalnego zaangażowania. Myślę, że ono było od pierwszej do ostatniej minuty. Stąd trudniej było o akcje porywające kibiców – ocenił Jarosław Skorbacz, szkoleniowiec Ruchu Chorzów.
Chorzowianie dzięki wczorajszemu triumfowi powędrowali na pozycję wicelidera, zrównując się punktami z pierwszą w tabeli Puszczą Niepołomice.