Lechia Gdańsk i jej licencja na grze w PKO Ekstraklasie to jeden z ważniejszych tematów w polskiej piłce od końcówki 2024 roku. Gdańszczanie mieli już zawieszona licencję na grę w PKO Ekstraklasie. Teraz grozi im podobny scenariusz. Wszystko przez zaległości finansowe wobec Ruchu Chorzów.
Pod koniec 2024 roku licencja Lechii Gdańsk na grę w PKO Ekstraklasie została zawieszona. 27 grudnia Komisja ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej ogłosiła, że licencja Lechii Gdańsk została zawieszona z powodu nie wywiązania się przez klub z Trójmiasta z zobowiązań nałożonych w ramach nadzoru finansowego. Na klub nałożony został także zakaz transferowy.
30 stycznia Komisja poinformowała, że Lechia Gdańsk spłaciła wszystkie długi, do czego była zobowiązana decyzją z 27 grudnia 2024 roku. Gdańszczanie nie zapłacili jednak jeszcze Ruchowi Chorzów za transfer Tomasza Wójtowicza. Zawodnik trafił do Trójmiasta z Chorzowa w lipcu 2024 roku. Lechia zawarła jednak porozumienie z Ruchem, zgodnie z którym zobowiązała się do dokonania płatności w następujących terminach: 10 lutego oraz 15 kwietnia 2025 roku. W związku z tym prawo do udziału w rozgrywkach PKO Ekstraklasy zostało klubowi z Pomorza przywrócone. Nie cofnięto jednak zakazu transferowego.
10 lutego minął, a Ruch nadal nie otrzymał pieniędzy za Wójtowicza. Poinformował o tym rzecznik prasowy niebieskich – Tomasz Ferens, który 11 lutego na łamach Dziennika Bałtyckiego przyznał, że Ruch nie dostał żadnych pieniędzy od Lechii.
– Do tej pory, do 11 lutego, godz. 15:00 – do naszego klubu nie wpłynęły żadne środki od Lechii Gdańsk – mówił rzecznik prasowy Ruchu.
Po godzinie jakieś pieniądze jednak na kontach chorzowian się pojawiły, o czym powiedział prezes niebieskich.
– Część pieniędzy została zapłacona we wtorek. Mówię tu o kosztach operacyjnych, odsetkach, ale to jest ułamek całej kwoty. Głównego przelewu jeszcze nie ma. Czekamy na to, co się wydarzy w czwartek. Liczę, że Lechia zapłaci i będziemy mogli w spokoju czekać na drugą ratę – powiedział prezes Ruchu Chorzów, Seweryn Siemianowski na łamach WP Sportowe Fakty.
Saga z licencją Lechii zaczęła się więc od nowa. Klubowi z Pomorza grozi ponowne zawieszenie licencji. Ci sensacyjnie pokonali w drugim meczu rundy wiosennej Lecha Poznań, ale w poniedziałek z Zagłębiem mogą nawet nie wyjść na murawę. Bez licencji klub nie może brać przecież udziału w rozgrywkach, a jeśli nie może zagrać, to skończy się to walkowerem.
W Gdańsku zatem kombinują, co zrobić, żeby do walkowera jednak nie doszło. Jak poinformował Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl jednym z pomysłów jest przepisanie cesji na Ruch Chorzów z kolejnej transzy wypłat przewidzianej z praw telewizyjnych dla Lechii Gdańsk. Na to zgodzić musiałby się jednak Ruch, który te pieniądze otrzymałby dopiero w czerwcu. Chorzowianie też mają jednak swój budżet, w którym miło byłoby zobaczyć pieniądze za zawodnika, który od lipca gra już na chwałę innego klubu.
Jak przekazał Tomasz Włodarczyk w piątek, 14 lutego w trybie nadzwyczajnym zbierze się Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN. Prawdopodobnym scenariuszem wydaje się natomiast przyznanie Lechii Gdańsk ujemnych punktów w następnym sezonie. PZPN ma być zirytowany przypadkiem Lechii, ale także Kotwicy Kołobrzeg, co negatywnie wpływa na wizerunek rozgrywek w Polsce. PZPN będzie pracował również nad zmianą przepisów, aby karać kluby w podobnych przypadkach w trakcie sezonu.
CZYTAJ TAKŻE: Ruch Chorzów nadal czeka na zapłatę za Wójtowicza