

Raków Częstochowa zremisował z Legią Warszawa 1:1 w hicie 9. kolejki Ekstraklasy, ale po końcowym gwizdku trudno mówić o pełnej satysfakcji którejkolwiek ze stron. Powodów do zmartwień nie ubywa na razie zwłaszcza Markowi Papszunowi.
Spotkanie zapowiadało się na emocjonujące widowisko pełne iskier, ale na boisku częściej dominowała jednak ostrożność. Na początku spotkania obserwowaliśmy sporo niedokładności i mało okazji podbramkowych. Legia próbowała narzucać pressing, Raków szukał kontroli w środku pola, ale jednym i drugim brakowało konkretów.
Dopiero pod koniec pierwszej połowy kibice doczekali się emocji. W 42. minucie po błędzie obrony Rakowa piłkę przejął Stojanović i płaskim, mierzonym uderzeniem wyprowadził Legię na prowadzenie. Wydawało się, że będzie to gol do szatni, ale jeszcze przed przerwą Raków zdążył wyrównać. Po konsultacji z VAR, sędzia Przybył wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od bramki Legii. Powodem było zagranie ręką jednego z legionistów. Do piłki podszedł Ivi López i pewnie wykorzystał rzut karny.
Po zmianie stron nic już się nie zmieniło. Obie drużyny chciały chyba głównie nie przegrać tego meczu, chociaż remis nie satysfakcjonuje żadnej ze stron.
Raków Częstochowa 1:1 Legia Warszawa
0:1 – Petar Stojanović 42′
1:1 – Ivi López 45+7′
Raków: Trelowski – Racovițan, Arsenić, Svarnas – Tudor, Jean Carlos (55, Amorim) – Bulat (77, Repka), Baráth – Brunes (77, Diaby-Fadiga), Ivi (62, Amorim) – Rondić (62, Makuch).
Legia: Tobiasz – Wszołek, Piątkowski, Kapuadi, Vinagre, Kapustka, Szymański, Elitim, Stojanović (75, Bichakhchyan), Rajović (87, Čolak), Krasniqi (66, Weisshaupt)
CZYTAJ TAKŻE: Szósta porażka GKS-u. Katowiczanie rozbici na swoim stadionie