Piast Gliwice pokonał w ramach 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy Widzew Łódź 3:2. Gliwiczanie nie dali łodzianom większych szans, przełamując tym samym klątwę nieskuteczności z ostatnich serii gier.
Pisaliśmy wczoraj na naszych łamach, że Piast wirtualnie podzielił się punktami z Widzewem, a to ze względu na podobne, a nawet takie same rezultaty w środku tygodnia. I gliwiczanie, i łodzianie solidarnie ograli bowiem trzecioligowe ekipy 4:0.
Różnicę stanowiły jedynie zmiany. Otóż Aleksandar Vuković postanowił wymienić w składzie osiem ogniw względem poprzedniego meczu, a Daniel Myśliwiec zdecydował się na wymianę praktycznie całej drużyny – jeden jedyny Dominik Kun dotychczas wychodził w pierwszym składzie we wszystkich meczach z nowym szkoleniowcem u steru. Niemniej jednak wirtualne dywagacje zakończyły się o 20:30, czyli wraz z pierwszym gwizdkiem.
Piast wypunktował Widzew
Już w pierwszej minucie zapachniało otwarciem wyniku przez Widzew. Błąd przed polem karnym popełnił bowiem František Plach, ale łodzianie, a konkretnie Pawłowski nie zdołał umieścić piłki w siatce. Na pochwałę zasłużył Ariel Mosór, który w ostatniej chwili zablokował strzał niemal do pustej bramki. Dziesięć minut później groźny strzał z dystansu oddał Marek Hanoušek.
Na pierwszą niezłą okazje Piasta musieliśmy zaś czekać do 23. minuty, a konkret przyszedł minutę później, kiedy to Grzegorz Tomasiewicz pięknym podaniem wypatrzył Serhija Krykuna. Ukrainiec z polskim paszportem w dość efektowny sposób, bo wolejem otworzył wynik. Widzew nie chciał być dłużny, choć na dobrą jego okazję trzeba było poczekać blisko dziesięć minut. Niemniej jednak Jordi Sanchez nie wykorzystał podobnej sytuacji do tej bramkowej dla Piasta.
A że niewykorzystane sytuacje się mszczą, kilkadziesiąt sekund później gliwiczanie prowadzili już dwoma golami – dublet zanotował bowiem Krykun, który tym razem wykorzystał płaską wrzutkę Jorge Felixa. Tuż przed przerwą mogło być 3:0. Ponownie świetnym podaniem popisał się Tomasiewicz, ale jego adresat, Felix, nie zdołał przyjąć piłki.
Widzew wszedł w drugą połowę podobnie jak w pierwszą. Z tą różnicą, że tym razem zdołała zdobyć gola. A konkretnie uczynił to Bartłomiej Pawłowski, popisując się ślicznym uderzeniem z rzutu wolnego, choć gol został zapisany jako samobój bramkarza gospodarzy – piłka trafiła bowiem w słupek i odbiła się od pleców Františka Placha, po czym wpadła do bramki.
Piast praktycznie cały czas skupiony byk na bronieniu i czytaniu na błędy rywali. Takowy przytrafił się gościom w 65. minucie, kiedy faulowany w polu karnym przez Juliana Shehu był zdobywca dwóch goli, Krykun. „Jedenastkę” bardzo pewnie wykonał Patryk Dziczek, dla którego było to czwarte trafienie w sezonie.
Widzew zdołał w samej końcówce zdobyć gola kontaktowego, ale do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie.
Piast Gliwice – Widzew Łódź 3:2 (2:0)
Gole: 24’ 36’ Krykun, 68’ Dziczek – 46’ Plach (sam.), 90+5’ Rondić
Piast: Plach – Katranis, Mosór, Huk (80. Muñoz), Mokwa – Tomasiewicz, Dziczek – Ameyaw, Chrapek (72. Szczepański), Krykun (72. Kądzior) – Felix (90+4’ Holubek)
Widzew: Ravas – Nunes (46. Ciganiks), Ibiza, Żyro, Miloš – Shehu (74. Rondić), Hanoušek, Kun (67. Kerk) – Pawłowski, Tkacz – Sanchez