

Ten ruch transferowy kompletnie częstochowianom nie wyszedł. Po zebranych nowych doświadczeniach w niemieckiej drugiej Bundeslidze, bośniacki snajper miał znów strzelać w Polsce. Tymczasem zaciął się na dobre.
Na początku tego roku Widzew Łódź zrobił interes życia. Sprzedał bowiem, po długich i trudnych negocjacjach, do marzącego wówczas o powrocie do Bundesligi 1.FC Koeln Imada Rondicia za gigantyczne, jak na dotychczasowy przebieg kariery tego zawodnika, 1,5 mln euro. Po odejściu Jordiego Sancheza Randić był podstawowym snajperem Widzewa i odwięczył się 9 golami w 18 meczach ligowych sezonu 2024/2025. To wystarczyło, by ruszyć podbijać piłkarski Zachód, zwłaszcza że w Łodzi wszyscy zdawali sobie sprawę, że zawodnik osiągnął swój sufit. Kolejne miesiące miały to zresztą boleśnie dla niego potwierdzić… Pobyt w Kolonii to czas drużynowego sukcesu i awansu, ale sam Bośniak udział miał w nim marginalny, zdobywając w drugiej lidze niemieckiej wiosną zaledwie jednego gola.
CZYTAJ TEŻ: Kolejny kandydat na trenera Polonii Bytom
Szybko stało się jasne, że 26-letni napastnik poziom wyżej drużyny nie zbawi. Wtedy wypożyczyć się go zdecydował Raków Częstochowa. Ale po powrocie do Polski było jeszcze gorzej. W 12 występach ligowych, 4 Ligi Konferencji i 2 STS Pucharu Polski Rondić nie wpisał się na listę strzelców ani razu! Nie dał w tym czasie drużynie absolutnie nic (asyst i piąetnych dobrych zagrań również zero), więc trudno się dziwić, że żadna ze stron raczej nie pała żądzą kontynuacji tego romansu. Jak donosi niemiecki sport.de napastnik chce skrócić wypożyczenie. W 1.FC Koeln nie ma jednak czego szukać, więc rozwiązaniem miałoby być kolejne wypożyczenie, najprawdopodobniej na zaplecze Bundesligi.
Na razie jednak na usługi napastnika chętnych nie ma. Czy zimą uda mu się zmienić otoczenie? A może praca z nowym trenerem Medalików, Łukaszem Tomczykiem, pozwoli odzyskać formę i skuteczność?
NIE PRZEGAP: Nowy trener Rakowa zaprezentowany!