Z panem Urbanem darzymy się szacunkiem, rozmawialiśmy ostatnio, gdy dzwonił do mnie z życzeniami na święta. Prowadzenie zespołu ocenialiśmy dobrze, świetnie promował młodych zawodników. To w dużej mierze dzięki niemu zarobiliśmy ok. 16 milionów na transferach. Teraz trzymam kciuki, żeby Urban poszedł w ślady Adama Nawałki i przejął reprezentację Polski – powiedziała w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik.
Mańka-Szulik w przytoczonej rozmowie z Dziennikiem Zachodnim odniosła się między innymi do kwestii wakatu na stanowisku prezesa Górnika Zabrze. Jak przekonuje, takowe stanowisko nie jest w klubie obecnie potrzebne.
– Czy naprawdę musi być ta osoba numer jeden, skoro mamy dwie, pracujące całkiem nieźle? Może trzeba będzie kiedyś jedną z tych osób namaścić formalnie na prezesa, ale na razie wszystko idzie dobrze, więc nie ma powodu do takich posunięć. (…) Do sprawowania funkcji prezesa trzeba mieć serce. Chciałabym znaleźć osobę, która z pełnym oddaniem potraktuje ten klub i wtedy byłabym w stanie powierzyć te obowiązki. Mam jednak wrażenie, że zanim poprzedni szefowie klubu podejmowali się tej pracy, wszystko wyglądało imponująco, każdy niemal niósł w torbie te piętnastą gwiazdkę dla Górnika, a potem nagle czuli się ważniejsi niż klub. Myślę, że wielu ten zaszczyt przerasta, bo tam trzeba naprawdę ciężko pracować – tłumaczyła.
Nie zabrakło również odniesienia do zwolnienia Jana Urbana oraz dymisji prezesa Arkadiusza Szymanka.
– Trenera Jana Urbana zwolnił prezes Arkadiusz Szymanek. Mówię to jasno i z pełną odpowiedzialnością. Byłam tym zaskoczona, przebywałam akurat w Berlinie. Dzwoniłam jeszcze do trenera, gdy był już na lotnisku, ale wszystko zaszło za daleko, nie miałam już szansy się wypowiedzieć. Tu też wydawało się, że prezes jest człowiekiem z dużą wiedzą o sporcie, z wielkimi umiejętnościami w zarządzaniu, jest świetnym wyborem. Tymczasem podejmował niezrozumiałe dla mnie decyzje, a sytuacja z trenerem przelała czarę – komentowała.
Według niej prezes zdymisjonował się sam. – Gdy się „rozchwiał” nie pociągnęliśmy tematu przedłużenia umowy. To fajny facet, mądry człowiek, ale nagle ten Górnik na niego dziwnie zadziałał – dodała.
– Czasem warto zaryzykować. To bardzo pracowity, zdeterminowany i ambitny młody człowiek, któremu Górnik daje szansę, ale może też taką samą dostaje od niego? Na pewno Bartosch Gaul wie co chce osiągnąć, jest oddany Górnikowi pokazuje też, że potrafi słuchać doradców i jest otwarty na zmiany, poszukuje właściwiej drogi – oceniła Mańka-Szulik dotychczasową pracę Gaula w Górniku.
– Górnika stać na znacznie więcej. Oczywiście, że nie chciałabym przeżywać nigdy więcej emocji związanych z walką o utrzymanie, ale realnym celem jest co najmniej połowa tabeli z patrzeniem w górę, a nie w dół – przekonuje.
Zapytana o to, czy Lukas Podolski chciałby kiedyś przejąć klub, zaprzeczyła, jakoby ten kiedykolwiek miał dać do zrozumienia, że chciałby pełnić jakąś dodatkową funkcję w klubie. – Kiedyś go jednak o to zapytałam, ale w ogóle nie rozwinął tematu. Rozmawiamy więc tylko o boisku, tabeli i szatni – dodała.
– Miniony rok, podobnie jak 2020, zakończył się plusem. Pomogły nam transfery, na poziomie 16,5 miliona złotych, podpisano bardzo dobre umowy sponsorskie, które przyniosły ponad 5 milionów, sprzedaż w klubowym sklepie była bardzo dobra. Sytuacja nie jest może imponująca, ale ostatnie lata były niezłe i związane z dużą dyscypliną finansową – uspokoiła kibiców.
W rozmowie nie mogło zabraknąć palącego tematu czwartej trybuny, o której w Zabrzu mówi się już od bardzo dawna.
– Pierwsze przetargi w takiej wielkiej inwestycji są zawsze trochę rozpoznawcze i najtrudniejsze. Są małe, trudne do określenia, w dodatku w ciężkim czasie, przecież wojna w Ukrainie też ma wpływ na realia. Wiele osób wolałoby to przeczekać, ale ja uważam, że nie ma łatwych czasów. My w tym czasie zbudowaliśmy m.in. boisko z podgrzewaną murawą, kolejne boisko treningowe, wyremontowaliśmy nawierzchnię na MOSiR-ze, zbudowaliśmy najlepszą w Polsce południowej salę gimnastyczną… W sumie za te pieniądze byłaby już czwarta trybuna, ale to było też ważne, a warunki do oglądania meczów na Górniku i tak już są dobre – tłumaczyła.
– Ceny się stabilizują, na przykład koszty stali z wielkiej „szpicy” spadły już do niższego poziomu, więc jestem umiarkowaną optymistką. Ogłosiliśmy kolejny przetarg związany z wyburzeniem historycznej trybuny. A następnie zostanie ogłoszony najważniejszy dotyczący powstania nowej konstrukcji. Podsumowując całość: Górnik jak na zbliżającego się do urodzin 75-latka, który nie tak dawno stał na skraju bankructwa, ma się dziś nieźle – zakończyła prezydent Zabrza.