Raków Częstochowa wygrał u siebie w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Karabachem Agdam 3:2 po niesamowitych emocjach w końcowe meczu.
Częstochowianie podchodzili do spotkania z Azerami z nadzieją na przełamanie fatalnej passy polskich klubów, dla których kilkukrotnie Karabach był rywalem nie do przejścia. Trener Dawid Szwarga na konferencji przedmeczowej podkreślał, że mistrz Polski chce pokazać swoje atuty i zagrać na własnych zasadach.
W pierwszych 45. minutach goli nie zobaczyliśmy, ale za to po przerwie piłkarze rozpieścili obecnych na stadionie kibiców oglądających mecz z mistrzem Azerbejdżanu. Wynik meczu w 55. minucie otworzyła samobójcza bramka Elvina Cafarquliyeva. Medaliki poszły za ciosem i już w 71. minucie gry było 2:0 za sprawą trafienia Fabiana Piaseckiego. Wydawało się, że Raków jest już w niebie…ale po chwili wylądował w piekle. Goście szybko złapali kontakt dzięki golu Redona Xhixha. Dosłownie chwilę później było już 2:2, a Xhixha mógł popisać się dubletem. Wydawało się, że częstochowianie pojadą na rewanż bez żadnej zaliczki, ale sytuacje diametralnie zmienił ich nowy nabytek, Sonny Kittel. Debiutujący 30-latek w doliczonym czasie gry huknął z dystansu nie do obrony i ostatecznie ekipa Szwargi wygrała 3:2. To oznacza, że do Azerbejdżanu Raków pojedzie z minimalną zaliczką.
Raków Częstochowa-Karabach Agdam 3:2
Raków Częstochowa: V. Kovacević – Racovitan, Arsenić, Svarnas, Tudor, Lederman, Papanikolaou, Silva, Cebula, Koczerhin, Zwoliński.
Rezerwowi: Bieszczad – Berggren, Czyż, Yeboah, Wdowiak, Sorescu, Nowak, Kittel, Piasecki.