Ruch Chorzów zremisował z Chojniczanką. Zabrakło pewności siebie.
Ruch Chorzów zremisował z Chojniczanką. Gdyby drużyna ze Śląska wygrała byłaby liderem Fortuna 1. Ligi, bo ŁKS, z którym Niebiescy zagrają w następnej kolejce przegrał ze Stalą Rzeszów.
– Przy stanie 1:0 Chojniczanka dążyła do strzelenia bramki, a my też mieliśmy swoje sytuacje. Bramka w jedną czy drugą stronę mogła paść wcześniej. Strasznie nas boli, że tracimy gola w doliczonym czasie gry. Nie udało nam się wybronić i to kolejne spotkanie, w którym nie dowozimy prowadzenia do końca. Nastrój w szatni, jakbyśmy dziś przegrali – powiedział Jarosław Skrobacz, trener Ruchu Chorzów.
Drużynie z Chorzowa brakowało pewności w polu karnym.
– To kolejny mecz, w którym mieliśmy sytuacje, żeby domknąć spotkanie. Niestety niewykorzystane okazje się zemściły i straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Trzeba oddawać strzały, żeby padały gole. Wcześniej oddałem lepszy, czystszy strzał, ale nie wpadło, natomiast przy tym bramkowym był rykoszet. Moja pozycja na boisku jest taka, że mogę oddawać strzały, mam ułożone uderzenie i staram się to wykorzystywać – uważa Tomasz Swędrowski, pomocnik chorzowian.
Chorzowianie prowadzili do 90. minuty. Niestety, nie udało im się utrzymać prowadzenia.
– Straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry i zdobyliśmy tylko punkt. Chojniczanka zagrała niezłe spotkanie, ale mimo to kontrolowaliśmy ten mecz. Powinniśmy go szybciej zamknąć i strzelić drugą bramkę. Przy prowadzeniu 2:0 odnieślibyśmy zwycięstwo, a w najgorszym wypadku wygralibyśmy 2:1 – skomentował Tomasz Foszmańczyk.