Reprezentacja Polski przegrała z Serbią po tie-breaku, ale pokazała się z jak najlepszej strony. W Gliwicach niesione przez kibiców Biało-czerwone były bliskie sprawienia niespodzianki mistrzyniom świata.
Reprezentacja Polski po raz pierwszy od sześćdziesięciu lat grała w fazie pucharowej mistrzostw świata. Niestety, przez to, że z Niemkami, polskie siatkarki wygrały po pięciu setach, w ćwierćfinale zmuszone były rywalizować z Serbkami, które broniły tytułu mistrzostw świata. To aktualnie jedna z najmocniejszych kobiecych drużyn.
– Trzeba wykorzystać każdą szansę, nie można odpuścić nawet jednej piłki, bo kontry będą bezlitosne. Musimy bardzo mądrze grać trudną zagrywką i postarać się wyłączyć Bosković, wtedy możemy z nimi grać na równi – mówił Jacek Pasiński w rozmowie z Łódzkim Sportem.
Czytaj także: Jacek Pasiński przed historycznym ćwierćfinałem.
W spotkaniu nie mogła wziąć udziału Monika Fedusio, zawodniczka Grot Budowalnych. Jak poinformował sztab szkoleniowy reprezentacji Polski, przyjmująca nabawiła się kontuzji.
Początek pierwszej partii był wyrównany. Polki jako pierwsze zdobyły dwa punkty, ale Serbki szybko wyrównały. Świetnie na zagrywce spisywała się Zuzanna Górecka, przyjmująca ŁKS-u Commercecon. Dzięki jej serwisom, Polki zdobyły cztery punkty z rzędu.
– Na tych mistrzostwach bardzo dobrze zagrywką gra Górecka. Na pewno jest wysoko w rankingach. Nie musimy się martwić jeżeli serwowały będą Stysiak, Rożański. One też mogą pokąsać Serbki – mówił Pasiński.
Doświadczony trener nie mylił się. Oliwia Różański, w pierwszej partii zdobyła pięć punktów, doskonale atakując ze skrzydła. Przyjmująca posyłała niezwykle kąśliwe piłki w poprzek boiska. W pierwszej partii atakowała z 63 proc. skutecznością.
Po bloku Witkowskiej po raz pierwszy, nasza drużyna narodowa wyszła na prowadzenie. Po serwisie Góreckiej wygrała pierwszą partię 25:21. Oprócz niezawodnej Magdaleny Stysiak, zdecydowanie można przyznać, że pierwszy set należał do zawodniczek ŁKS-u Commercecon.
Druga partia zaczęła się dla nas słabo. Serbki prowadziły 4:0. Przez całego seta utrzymywały wysokie, przynajmniej pięciopunktowe prowadzenie. Dopiero w końcówce Biało-czerwonym udało się zmniejszyć przewagę rywalek do dwóch punktów. Punkt na 19:21 zdobyła Monika Gałkowska, dawniej Bociek. To była atakująca ŁKS-u Commercecon.
– To, że Monika Gałkowska, z którą miałem przyjemność pracować wchodzi i daje tak dobre zmiany, to dla mnie radość. Pochodzi z województwa łódzkiego, w Łodzi stawiała pierwsze, siatkarskie kroki. Serce się raduje – mówił Pasiński, który współpracował z atakującą w MKS-ie Kalisz.
Niestety przez błąd Agnieszki Korneluk w końcówce seta, Serbki miały setbola, którego nie udało się obronić naszej drużynie narodowej. Chociaż Polki walczyły, to w drugiej partii musiały uznać wyższość mistrzyń świata.
Trzeci set był trudny i pełen walki. Weronika Szlagowska pojawiła się na boisku i dała impuls, dzięki któremu polska ofensywa utrzymywała się w grze. Wyrównujący punkt na 13:13, zdobyła Stysiak, która jeszcze niedawno wraz z Budowalnymi walczyła o złoty medal mistrzostw Polski. Niestety, chociaż do osiemnastego punktu Polki walczyły z najlepszą drużyną świata jak równy z równym, pod koniec Biało-czerwone, popełniły cztery błędy w ataku i przegrały.
Kluczowy, bo decydujący o tie-breaku set zaczął się od udanej zagrywki Witkowskiej. Później, chociaż zdarzały się dobre momenty to Serbki prowadziły grę. Chociaż udało nam się wyrównać na 7:7, to po chwili rywalki Biało-czerwonych zdobyły pięć punktów z rzędu. Niektóre bardzo szczęśliwie, po tym jak piłka po bloku spadała na aut. Na szczęście myliła się również Tijana Bosković, atakująca Serbek i jedna z najlepszych siatkarek na świecie. Dzięki temu Polki cały czas były w grze. Przy wyniku 12:15 na boisku miejsce Korneluk zajęła Klaudia Alagierska-Szczepaniak, trzecia z ełkaesianek.
– Chodzi o to, żeby zagrywka z wyskoku była ukierunkowana. Musimy grać trochę po męsku, między strefy, do linii, bo Serbia będzie gotowa na wszystkie inne warianty – wyjaśniał Pasiński.
Tak też w czwartym secie zrobiła Stysiak. Po doskonałym asie serwisowym przegrywaliśmy tylko trzema punktami. Chociaż Serbki dalej prowadziły, a na boisku pojawiła się doskonale znana łódzkim kibicom Katarina Lazović, to po „czapie” Alagierskiej zbliżyliśmy się do rywalek na 18:21.
Druga z ełkaesiackich środkowych, Witkowska zatrzymała blokiem serbski atak w kluczowym momencie seta. Dzięki niej było 22:23 i końcówka miała zadecydować o tie-breaku. Wyrównujący punkt, niesamowitą kiwką zdobyła Stysiak. Atakująca dołożyła kolejne oczko i mieliśmy piłkę setową.
Na prowadzenie Polki wyszły z Alagierską na zagrywce. To ona zagrywała cztery piłki z rzędu i setbola, którego niestety przestrzeliła. Do tie-breaka doprowadziliśmy po przewagach. Po kontrze Stysiak i błędzie Serbek zdobyliśmy dwa punkty, które dawały nam szanse na półfinał mistrzostw świata.
W piątej partii po tym jak Bosković zagrała w aut prowadziliśmy 4:3. O poświęceniu Polek niech świadczy, że Stysiak po jednym z ataków skręciła nogę. Mimo tego, grała dalej i zdobywała kolejne punkty. W ogóle tie-break był starciem atakujących. Stysiak i Bosković dawały z siebie wszystko i bezlitośnie demolowały przyjmujące i libero. Nasza reprezentacja jako pierwsza zdobyła ósmy punkty, po którym w piątym secie zmienia się strony. Chociaż najpierw popełniła dwa błędy, dzięki którym Serbki wyrównały, to następnie, doskonałym atakiem ze środka zdobyła punkt na 11:10 dla Polek. Chociaż Serbki, na moment objęły prowadzenie, to po asie serwisowym Stysiak znowu nasza drużyna narodowa była bliżej półfinału. Wystarczyło zdobyć dwa punkty…
Niestety, najważniejsza zawodniczka reprezentacji Polski popełniła błąd i to Serbki pierwsze serwowały setbola. Atakująca Biało-czerwonych od razu naprawiła swój błąd i zdobyła punkt na 14:14. Niestety, w końcówce zabrakło sił i Polki przegrały na przewagi. Nie zdołały odebrać dwóch niezwykle mocnych zagrywek Serbek. Szkoda, bo do półfinału mistrzostw świata zabrakło dwóch punktów. Z drugiej strony, Polki walczyły jak równe z równymi z najlepszą drużyną na świecie. Na pewno zostawiły po sobie dobre wrażenie i udowodniły, że w przyszłości mogą być jedną z najmocniejszych reprezentacji na świecie.
Polska – Serbia 2:3 (25:21, 21:25, 19:25, 26:24, 14:16)
Polska: Wołosz, Rożański, Witkowska, Stysiak, Korneluk, Górecka, Stenzel (libero), oraz Szlagowska, Wenerska, Gałkowska, Alagierska-Szczepaniak
Serbia: Drca, Busa, Aleksić, Bosković, Mihajlović, Stefanović, Pusić (libero), oraz Milenković, Lazović
reprezentacja Polskireprezentacja Polski kobietreprezentacja Polski siatkarek