Na pewno duże rozczarowanie. O ile w lidze, mamy świadomość, że czeka nas walka o utrzymanie i ta walka, można powiedzieć, dopiero się zaczyna i jest przed nami, o tyle Puchar Polski był okazją do tego, aby ten sezon wyglądał odrobinę lepiej dla całego klubu – skomentował wczorajszą klęskę Aleksandar Vuković.
Gliwiczanie odpadli z rozgrywek pucharowych już na etapie 1/8 finału. Lepsi okazali się bowiem piłkarze pierwszoligowego Górnika Łęczna. Co więcej, łęcznianie ostatnich kilkanaście minut meczu, musieli kończyć w osłabieniu.
– Niestety, pomimo sytuacji, szczególnie w drugiej połowie, nie udało nam się strzelić gola. Zdecydowanie zabrakło nam skuteczności, a później straciliśmy bramkę po rykoszecie. W rozgrywkach pucharowych zdarza się, że drużyna grająca w osłabieniu potrafi wybronić to prowadzenie – tłumaczył Serb.
Przed Piastem już tylko jeden, ale za to niezwykle ważny mecz w Gdańsku. Gliwiczanie podejmą tamtejszą Lechię, z którą sąsiadują w tabeli, a która – co równie istotne – ma jeden zaległy mecz. Jeśli podopieczni Aleksandara Vukovicia nie chcą zimować w strefie spadkowej, muszą nadchodzące starcie wygrać. Choć ich ostatni triumf w lidze miał miejsce dopiero na początku września.
– Teraz musimy się skupić na najważniejszym celu dla całego klubu, czyli utrzymać się w lidze. Tak to wygląda i trzeba powiedzieć sobie, że drużyna stoi wyłącznie przed walką o utrzymanie. Z tym trzeba sobie poradzić, a pierwsza okazja, aby zdobyć punkty to ten ostatni mecz w roku w Gdańsku – przekonuje serbski szkoleniowiec.
Wtorkowy blamaż skomentował również Michael Ameyaw, który także zwrócił uwagę na nieskuteczność gliwickiej drużyny.
– Górnik strzelił gola po rykoszecie od naszego zawodnika, a nasz bramkarz nie miał niestety szans zainterweniować. Mieliśmy dużo sytuacji, ja sam miałem dwie, po których piłka powinna wylądować w sieci. Jakaś jakość była, ale brakowało wykończenia. Byliśmy przygotowani na to, że przeciwnik będzie grał z kontry i będzie starał się strzelić po stałych fragmentach gry. Najwięcej zagrożenia stwarzali po autach i na to byliśmy przygotowani. Koniec końców przegrywamy mecz – mówił na gorąco po meczu, cytowany przez oficjalną stronę klubu.