Osiągnięcia Waldemara Fornalika sprawiają, że jego następcy trudno będzie tym sukcesom dorównać. Ja z kolei lubię wyzwania i lubię walczyć o swój dorobek. Chcę z tym klubem osiągnąć coś, co zostanie dobrze zapamiętane przez kibiców – powiedział na premierowej konferencji prasowej już w nowej roli Aleksandar Vuković.
Przypomnijmy, iż z dniem wczorajszym z klubem za porozumieniem stron rozstał się Waldemar Fornalik. Były selekcjoner reprezentacji Polski związany był z gliwicką drużyną w najlepszych latach jej funkcjonowania. To z nim u steru Piast zdobył mistrzostwo Polski i dwukrotnie bił się w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Nic dziwnego, że nowy trener „Piastunek” musiał wspomnieć o legendarnym szkoleniowcu.
– Swoje wystąpienie chciałbym koniecznie rozpocząć od wyrazu szacunku dla trenera, którego w tym miejscu zastępuje. Nie jest tajemnicą, zawsze to podkreślałem jak bardzo cenię i szanuję trenera Fornalika. Jako fachowca i jako człowieka, a dorobek jaki tu zostawia w tym klubie mówi sam za siebie. Pięć lat pracy, ponad 200 meczów, mistrzostwo Polski, czyli największy sukces w historii klubu. To jest coś, co zobowiązuje wszystkich, a poprzeczka została zawieszona wysoko. Zdaję sobie sprawę, że dzięki tym osiągnięciom, dla następcy to nie jest prosta sprawa, żeby tym sukcesom dorównać – podkreślił Vuković, cytowany przez oficjalną stronę klubu.
CZYTAJ TAKŻE >>> Czy Górnik postawi się wiceliderowi? A jak zadebiutuje Vuković? [ZAPOWIEDŹ KOLEJKI]
Jak zaraz dodał, przyjechał do Gliwic po to, aby osiągnąć coś, co będzie tam na długo zapamiętane, a warunki ku temu ma niemalże idealne. – Dokonuję wyborów bardzo świadomych, nie robię niczego na szybko, chociaż teraz trzeba było podejmować decyzję z dnia na dzień. Dla mojego rozwoju jako trenera, bo jestem na początku swojej drogi, a to miejsce i ten klub są do tego idealne. Tak do tego podchodzę, że będę mógł dalej budować trenerską wiarygodność, na tym mi zależy. Niewiele jest takich miejsc, a Piast właśnie takim jest. Gdy dostałem propozycję, to nie musiałem długo się zastanawiać – przekonywał serbski szkoleniowiec.
Piast obecnie znajduje się w małym kryzysie. Ostatni ligowy triumf zanotował dopiero 5 września w meczu przeciwko Miedzi Legnica. Nic dziwnego, że zajmuje ostatnie miejsce nad strefą spadkową, przed którą ratuje go wyłącznie lepszy bilans bramkowy nad 15. Koroną Kielce.
– Bardzo wysoko oceniam potencjał Piasta i widzę sporo jakości w zespole. W pierwszej kolejności spotkam się z drużyną i porozmawiamy o tym, co jej dolega. Czasami to może być coś niewielkiego, ale może wywołać duże zmiany. Wiem, że Piast przegrywał spotkania, które niekoniecznie musiały zakończyć się porażką. Nie jestem zwolennikiem górnolotnych słów co do przyszłości i tego co oczekuję. Słowa nie zdobywają punktów ani nie strzelają bramek. Trzeba mocno zapracować na to, aby wydostać się z sytuacji, z której nikt nie jest zadowolony – tłumaczył Vuković.
– Przed nami końcówka rundy oraz mecz pucharowy. Wszyscy razem musimy zrobić wszystko, aby wyciągnąć maksimum z tej końcowej fazy rundy. Po tym okresie musimy zastanowić się, być może sporządzić analizę ostatniego półrocza, a następnie wyciągnąć wnioski i zaplanować najbliższy czas – ocenił.
Jak przekonuje, nie ma zamiaru wywracać wszystkiego do góry nogami, bo drużyna, którą zastał, jest dobrze prowadzona.
– Ani nie o to chodzi, ani nie ma takiej potrzeby (aby wywracać wszystko do góry nogami – przyp. red.). Na pewno jest to wielkie przeżycie dla wszystkich tutaj, którzy w większości pracowali z trenerem przez tyle lat, dlatego tym bardziej wymagane jest zrozumienie. Zamierzam wprowadzić to, co działało tam, gdzie pracowałem. Dla mnie liczy się dobra energia i nastawienie, które pozwala z każdym bić się o punkty, które pozwala dawać z siebie maksa w każdym momencie. To są rzeczy, których wymagam od siebie i których oczekuję w drużynie – podkreślił Vuković.
Nie da się ukryć, że Aleksandar Vuković jest kojarzony z warszawską Legią. To z występów w tamtej drużynie jest najbardziej znany i to tam uczył się trenerskiego fachu, zaczynając jako asystent, by później zostać szkoleniowcem pierwszej drużyny.
Poprowadził Legię Warszawa w 88 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach. Do stołecznej ekipy miał dwa podejścia – pierwsze od kwietnia 2019 do września 2020. Drugie z nich miało miejsce w poprzednich rozgrywkach, kiedy to Legia nieoczekiwanie musiała walczyć o pozostanie w elicie. Bilans Serba w roli trenera Legii jest całkiem niezły – jego drużyna odniosła bowiem 46 zwycięstw, 16 razy podzieliła się punktami i poniosła 24 porażki.
– Nie biłem się o łatkę Legionisty, jestem sobą i byłem taki sam przez lata pracy w Legii. (…) Natomiast dzisiaj ja biję się za Piasta, jestem jego trenerem, chcę wszystkim udowodnić, że przyszyta łatka, uznawanie mnie za Legionistę, co mi oczywiście nie przeszkadza, nie wpływa ma moje podejście do zawodu trenera i piłki nożnej. Zawsze dawałem z siebie maksa i tak samo też będzie w Piaście – mówił z pełnym przekonaniem.
– To będzie dla mnie tak naprawdę trzeci klub, z którym będę miał do czynienia. Myślę, że także w Koronie, z którą przyjdzie nam rywalizować już w sobotę, także potwierdzą moje zaangażowanie. To jest moment odcięcia pępowiny i okresu pracy w Legii. (… ) Ktoś mądry powiedział kiedyś, że liczy się to, jak cię widzą w momencie, kiedy odchodzisz, a nie to jak dzisiaj jesteś odbierany – dodał.
Na konferencji nie zabrakło również tematu znanych trenerowi postaci.
– Znam Kubę Czerwińskiego jako zawodnika i cenię jako człowieka. Byłem asystentem trenera Magiery, kiedy Kuba trafiał do Legii. Jeśli chodzi o innych zawodników, to Ariel Mosór debiutował u mnie jako bardzo młody piłkarz, pamiętam Grzegorza Tomasiewicza z drugiej drużyny Legii. Dla mnie dużym ułatwieniem jest fakt, że z pojedynczymi wyjątkami wszyscy zawodnicy są mi znani – tłumaczył.