Po hicie kolejki. Tego zabrakło Ruchowi Chorzów.
Ruch Chorzów zremisował z ŁKS-em 3:3. Spotkanie było pełne emocji, chorzowianie dwa razy odwracali wynik meczu. W doliczonym czasie gry doprowadzili do wyrównania.
– Mogło się wydawać, że ten mecz nigdy się nie skończy. Obie drużyny czują niedosyt. Tracimy bramkę w kontrowersyjnych okolicznościach. Gospodarze liczyli, że uda się zrewanżować. Ten mecz pokazuje, że wpływ boiska na to jak wygląda gra jest mniejszy gdy oba zespoły chcą grać w piłkę. Utrzymaliśmy dystans do czołówki. Wisła wygrywa, ale przed nami wiele meczów – powiedział Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
Podobnego zdania był trener Ruchu Chorzów. Jarosław Skrobacz przyznał, że ełkaesiacy byli lepiej przygotowani na koszmarne warunki, jakie panują w Gliwicach.
– Jak się remisuje i strzela w doliczonym czasie gry z karnego, to cieszy. Wyszliśmy na to spotkanie naładowani, chcieliśmy wygrać, nie układało nam się. ŁKS przystosował się lepiej do nawierzchni. Potrzebowaliśmy czasu, traciliśmy piłki w środku pola. Nie przystoi nam tracić bramek w taki sposób jak te na 1:0 i na 2:2. I ja i Kazik chcemy wygrywać. Jak na te warunki, poziom był wysoki – ocenił Jarosław Skrobacz, trener Ruchu.