Co do powiedzenia po wczorajszej przegranej miał szkoleniowiec chorzowskiego beniaminka, Jarosław Skrobacz?
Ruch Chorzów poniósł wczoraj siódmą porażkę w sezonie. Podopieczni Jarosława Skrobacza nie dali rady Lechowi Poznań i ulegli mu 0:2.
– Gratulacje dla gospodarzy. Wygrał zespół lepszy, który miał swoje atuty – rozpoczął Jarosław Skrobacz. – Wiedzieliśmy, że tak ten mecz może wyglądać. Szukaliśmy swoich szans, takie były przed przerwą. Niestety, nie potrafiliśmy nawet w tych najprostszych, najłatwiejszych sytuacjach skierować piłki w światło bramki i stąd porażka.
Skrobacz wytłumaczył też, skąd wzięła się tak – wydaje się – ostrożna postawa jego podopiecznych.
– Gdybyśmy zagrali hurraoptymistycznie z Lechem czy ze Śląskiem, to obawiam się, że wyniki mogłyby być dużo, dużo wyższe na naszą niekorzyść. Doskonale wiedzieliśmy, że Lech ma dużo większy potencjał i jest dziś drużyną jedną z topowych w Polsce. Szukaliśmy swoich szans, by pokusić się o korzystny wynik. Lech nie tylko z Ruchem utrzymuje się przy piłce, stwarza sytuacje, ale nie takich meczów w tej lidze zespoły nie wygrywały. Tydzień temu Legia bardzo mocno naciskała Stal Mielec, a przegrała. My mieliśmy za mało do powiedzenia. Sytuacja do przerwy, którą miał Kacper Michalski… Co możemy powiedzieć? Jeśli nie trafia się w piłkę będąc 3-4 metry przed bramką, to trudno myśleć, że się tę bramkę w jakikolwiek sposób zdobędzie – przekonuje trener Ruchu.
Ruch po 14. serii gier ma tylko osiem punktów, przez co plasuje się na przedostatnim miejscu w tabeli. Chorzowianie do bezpiecznego miejsca tracą siedem „oczek”.