Brałem pod uwagę, że kiedyś wrócę do Ekstraklasy – przekonuje w rozmowie z serwisem Weszło były piłkarz Pogoni Szczecin, a obecnie Ruchu Chorzów, Tomas Podstawski.
Podstawski z Pogoni trafił do Norwegii, a konkretnie do Staebek.
– Nie powiedziałbym, że to liga bardziej fizyczna od polskiej. Gra jest szybka, drużyny lubią fazy przejściowe. Pod tym względem jest podobnie jak w Ekstraklasie. Piłkarskiej jakości również jest sporo. Bodo/Glimt, Molde czy Rosenborg są naprawdę niezłymi drużynami. Generalnie to dość interesujące rozgrywki, ale jednak lepiej gra mi się w Polsce – opowiedział o poziomie ligi norweskiej.
Następnie trafił na zaplecze ligi izraelskiej, o czym otwarcie przyznał, że był to akt desperacji. – Warunki finansowe zachęcały, a nie chciałem ryzykować z czekaniem do lutego czy marca na coś innego. Niestety, szybko zacząłem mieć problemy z szefami tego klubu, którzy po dwóch miesiącach bezprawnie i bez powodu rozwiązali moją umowę. Wygrałem tę sprawę w FIFA – tłumaczył.
Piłkarz nie ukrywa, że bardzo liczył na powrót do Polski. Wpierw miał trafić do Piasta Gliwice, gdzie nie przeszedł testów. – Podczas testów czułem się bardzo dobrze, solidnie trenowałem i sądzę, że wysyłałem pozytywne sygnały. Z dobrej strony pokazałem się w sparingu z Ruchem Chorzów, w którym nawet zdobyłem bramkę. Koledzy mnie chwalili. (…) Piast miał inne priorytety niż pozyskanie kolejnego środkowego pomocnika, zwłaszcza że nieco wcześniej sprowadził Miłosza Szczepańskiego.
– Polska to moja druga ojczyzna. Znałem kraj, znałem ligę, wiedziałem, jak się w niej pracuje i jak funkcjonują kluby. To była najlepsza opcja, żeby się odbudować. Cieszę się, że udało się to dopiąć. (…) Gdy wyszło, że Piast mnie nie weźmie, Ruch niemal od razu się odezwał i bardzo szybko się dogadaliśmy. Przeszedłem kompleksowe testy medyczne i wydolnościowe, potwierdzające, że jestem gotowy – mówił.
Podstawski podkreślił, że zdaje sobie sprawę z tego, do jakiego klubu trafił.
– Znam najnowszą historię klubu, po wielu trudnych chwilach dopiero wrócił do Ekstraklasy, ale mamy też doświadczonych zawodników jak Maciej Sadlok, Filip Starzyński czy Michał Buchalik. Inni pokazywali jakość w I lidze. Awansem udowodnili, że zasługują na szansę na najwyższym szczeblu. Teraz wszystko jest możliwe. Wiadomo, że beniaminkowie zawsze mają trudniej, adaptacja może potrwać, ale sytuacja nie jest najgorsza, jakieś punkty mamy i chcemy iść do przodu.
Całą rozmowę można przeczytać, klikając TUTAJ.