Nie milkną echa wczorajszego festiwalu bramkowego w Gliwicach. Przed kamerami klubowej telewizji Ruchu Chorzów wypowiedział się Szymon Szymański.
– Czuję niedosyt. Z perspektywy całego meczu tak mogę to ocenić. Do przerwy schodziliśmy przy stanie 1:3, później przegrywaliśmy 1:4, już się mogło wydawać, że Raków wygra gładko, ale pokazaliśmy w odpowiednim momencie charakter, dołożyliśmy trochę dobrej gry i pokazaliśmy, że nawet z mistrzem Polski potrafimy grać jak równy z równym, a momentami możemy nawet przeważać. Więc myślę, że to jest dla nas budujące i musimy dalej robić wszystko, żeby regularnie punktować – przekonuje pomocnik Ruchu.
– Faktycznie te bramki dla Rakowa padły w bardzo prosty sposób. Nie powinniśmy tak łatwo tracić goli. Ciężko o dobry wynik z takim rywalem, kiedy traci się tak łatwe bramki – przyznał Szymański.
„Niebiescy” po raz kolejny mogli liczyć na żywiołowy doping swoich sympatyków, którzy mimo gorszych ostatnio wyników cały czas są ze swoimi podopiecznymi.
– Bardzo doceniamy wsparcie kibiców. Cieszymy się, że są z nami na dobre i na złe. Teraz mamy taki trudny moment, nie punktujemy, natomiast ja cały czas wierzę w ten zespół, wierzę, że uda się nam przełamać i zrobimy ten upragniony marsz w górę tabeli – powiedział.
Przed Ruchem obecnie starcie w ramach Pucharu Polski. Podopieczni Jarosława Skrobacza zmierzą się z rezerwami warszawskiej Legii.
– Podejdziemy do tego meczu w stu procentach skoncentrowani i będziemy chcieli przejść do następnej rundy. Teraz krótki odpoczynek, regeneracja i wyjazd do Warszawy. Jedziemy do stolicy, by awansować dalej – zakończył Szymański
Jarosław SkrobaczPKO EkstraklasaRuch ChorzówSzymon Szymański