To przez niego Śląsk Wrocław nie zdołał podtrzymać serii ośmiu zwycięstw z rzędu. Szymon Czyż, bo o nim mowa, podzielił się swoimi refleksjami na temat meczu, a także debiutanckiego w tym sezonie trafienia.
– Początek mieliśmy bardzo dobry. Około 10, 15 minut dominowaliśmy i zamknęliśmy ich na swojej połowie – ocenił w rozmowie z klubową telewizją Górnika Szymon Czyż. – Po tym fragmencie przyszła frustracja, że nie strzeliliśmy bramki i przeciwnik zaczął łapać pewność siebie i przeważać. Mieliśmy plan na to spotkanie, żeby być blisko Exposito, ale on umiejętnie urywał się naszym obrońcom. Otwieraliśmy się, atakując i zostawiając pole oraz przestrzeń do gry ich zawodników – dodał.
Więcej meczów śląskich drużyn w telewizji publicznej
Reklama
Ostatnie sekundy doliczonego czasu dobiegały końca. Górnik nie mógł nic zdziałać, choć Śląsk coraz bardziej był spychany do defensywy. Aż wreszcie z dystansu przymierzył bohater artykułu, który sprawił w ostatniej akcji, że spotkanie ponownie zaczęło się od nowa.
– Bardzo się cieszę z tego pierwszego gola w Ekstraklasie, że w końcu padł i to jeszcze w barwach Górnika – nie ukrywał swojej radości Czyż, który po chwili dodał, że nie był to przypadek. – Przed meczem ze Śląskiem mieliśmy wiele treningów strzeleckich. Jak tylko zobaczyłem, że piłka spada w okolicy 20. metra, to chciałem tylko dobrze przyjąć i oddać celne uderzenie. I udało się. Tylko się cieszyć, że padła bramka.
– Szkoda, że zdobyliśmy tylko jeden, a nie trzy punkty. Teraz przerwa reprezentacyjna, ciężko pracujemy i w meczu z Rakowem u nas walczymy o trzy punkty – zakończył młody piłkarz Górnika.