Nie była to udana seria gier dla ligowej czołówki, w tym dla Rakowa Częstochowa. Piłkarze spod Jasnej Góry tylko podzielili się punktami w domowym meczu z Cracovią. – Walczyliśmy o zwycięstwo do ostatnich minut i myślę, że to było widoczne – mówił po meczu szkoleniowiec mistrza Polski.
W pierwszej połowie częstochowianom nie wychodziło niemal nic konkretnego. To Cracovia miała lepsze sytuacje, a jedną z nich skutecznie wykorzystała.
– W zbyt prosty sposób Cracovia w pierwszej połowie meczu, w pierwszych 25, 30 minutach, doprowadzała do stałych fragmentów gry i do przebywania na naszej połowie – wyjaśnia Dawid Szwarga. – To właściwie wszystko było spowodowane często długim podaniem, przegraniem pierwszego pojedynku główkowego i dzięki temu byli w stanie przebywać na naszej połowie wystarczająco długo, żeby kreować z tego stałe fragmenty gry, przy których właściwie w większości zachowaliśmy się dobrze. Oprócz tego jednego, który doprowadził do tego, że przegrywaliśmy do przerwy 0:1.
Trener przekonuje, że po 25 minutach jego podopieczni radzili sobie już znacznie lepiej, a w drugiej połowie wreszcie mogli zdominować przeciwnika.
– Potrafiliśmy wejść w trzecią tercję i doprowadzić do dwóch całkiem dobrych sytuacji. Druga połowa to dobra reakcja. Oczywiście bywały fragmenty w tym meczu, w których mogliśmy zdecydowanie lepiej budować akcje, być bardziej cierpliwym jeszcze zepchnąć przeciwnika i nie decydować się tak szybko na podania kluczowe, na podanie w przestrzeń. I to by pewnie doprowadziło do tego, żebyśmy jeszcze więcej tych sytuacji klarownych stworzyli – uważa.
– Natomiast już dużo lepiej zabezpieczaliśmy się przed szybkim atakiem przeciwnika. Z tego co pamiętam rywal oddał jeden groźny strzał, który był sprowokowany naszym złym wybiciem piłki. Kontrola meczu była na lepszym poziomie, ale wciąż nie na wystarczającym, żeby te spotkanie wygrać. Walczyliśmy o zwycięstwo do ostatnich minut i myślę, że to było widoczne. I faktycznie to my byliśmy zespołem, który był bliżej odniesienia zwycięstwa. Natomiast statystycznie jest to trudne, aby w spotkaniu, w którym zaczyna się od 0:1 w plecy, za każdym razem doprowadzać do strzelenia dwóch bądź więcej, większej liczby bramek, nie tracąc żadnej – zakończył Szwarga.