Jestem wkurzony o te pierwsze trzy minuty drugiej połowy. Jako cały zespół mamy duży żal, bo uważam, że nie zdobyliśmy dzisiaj jednego punktu, ale straciliśmy dwa – mówił po wczorajszym remisie z GKS-em Tychy szkoleniowiec Ruchu, Jarosław Skrobacz.
Chorzowianie zagrali kolejne derby na przestrzeni ostatnich tygodni. Najpierw polegli w Pucharze Polski z Górnikiem Zabrze, niedawno pokonali GKS Katowice i nieco wcześniej Zagłębie Sosnowiec, a teraz zremisowali z GKS-em Tychy.
Można było założyć, że „Niebiescy” nie będą mieli w Tychach łatwego zadania. Tamtejszy GKS przystępował do wczorajszego meczu rozpędzony zwycięstwem nad mocną Stalą Rzeszów. Tyszanie, co również warto odnotować, zmienili ostatnio ustawienie – przeszli bowiem na grę czwórką obrońców w linii. Z kolei Ruch przed tygodniem pokonał w prestiżowym meczu na szczycie GKS Katowice i miał ambicje, by rok zakończyć dwoma zwycięstwami.
W mecz nieco lepiej wszedł Ruch, ale to gospodarze już w 16. minucie objęli prowadzenie za sprawą trafienia Daniela Rumina. Kilka chwil później mogli podwyższyć prowadzenie, ale piłka po strzale jednego z tyszan trafiła w poprzeczkę. „Niebiescy” dwa gole do przerwy zdobyli w pięć minut. Najpierw w 40. minucie piłkę w siatce umieścił Tomasz Swędrowski, a golem do szatni na 2:1 zamknął pierwszą odsłonę Artur Pląskowski, który zdobył bramkę w drugim meczu z rzędu. Dwie minuty po zmianie stron wyrównał Rumin i wynik nie uległ już zmianie.
– Na pewno bardzo fajnie w to spotkanie weszliśmy. Myślę, że zaskoczyliśmy rywali naszą aktywnością i bardzo wysokim pressingiem. Były momenty, że mieli problemy, by wyjść z własnej połowy. Po tym fajnym okresie gry wystarczy jedna sytuacja, jedno nasze nierozważne zachowanie i dajemy sobie strzelić bramkę. Znowu wszystko wraca na swoje tory. Odwracamy ten wynik, prowadzimy do przerwy, w szatni mówimy sobie jak chcemy, żeby ta druga połowa wyglądała. I znowu się to powtarza. Wystarczyły dwie, trzy minuty dobrej gry gospodarzy, nie potrafiliśmy temu zapobiec i straciliśmy gola – mówił trener „Niebieskich”, cytowany przez oficjalną stronę Klubu.
– Nie chcę tu publicznie na gorąco oceniać indywidualnie, ale z całą pewnością przy tej sytuacji popełnialiśmy fatalne błędy w ustawieniu, czy nawet w sytuacjach jeden na jeden – dodał.
– Do końca graliśmy, do końca próbowaliśmy zepchnąć gospodarzy do defensywy, chcieliśmy za wszelką cenę tutaj wygrać, bo nie byliśmy zadowoleni z tego remisu i nie jesteśmy. Jestem wkurzony o te pierwsze trzy minuty drugiej połowy. Jako cały zespół mamy duży żal, bo uważam, że nie zdobyliśmy dzisiaj jednego punktu, tylko straciliśmy dwa – zakończył Skrobacz.
Chorzowianie zajmują ostatnie miejsce podium, mając na koncie 31 punktów. Do lidera z Łodzi tracą obecnie trzy punkty, choć wicelider z Niepołomic swój mecz w obecnej serii gier zagra dziś o 15.