Raków wrócił dziś do Częstochowy, gdzie przy Limanowskiego 83 podejmował Widzew Łódź. Podopieczni Dawida Szwargi nie wykorzystali jednak potknięcia czołówki i sami stracili punkty.
Już w trzeciej minucie łodzianie objęli prowadzenie. A uczynili to za sprawą kapitalnie rozegranego rzutu wolnego. Szkoleniowiec Widzewa, Daniel Myśliwiec, mówił na przedmeczowej konferencji, że przygotował na to spotkanie coś specjalnego i chyba nie były to słowa rzucone na wiatr. Mistrz Polski dał się zaskoczyć!
Przez długi okres czasu gospodarze bili głową w mur. Dominowali, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nic z tego konkretnego nie wynikało. Dopiero po blisko godzinie gry Jean Carlos Silva, który wrócił do wyjściowego składu, zdołał wyrównać.
Od tego czasu częstochowianie nie zamierzali poprzestać na wyniku remisowym, a i Widzew próbował swoich sił z kontrataku. Skutkowało to tym, że mecz ogółem był bardzo przyjemny dla oka. Ostatecznie drużyny podzieliły się punktami, i obie miały prawo czuć delikatny niedosyt.