Spotkanie Rakowa z Zagłębiem Lubin będzie ostatnim meczem Marka Papszuna w roli szkoleniowca Medalików.
To był piękny sezon w wykonaniu częstochowian. Raków od kilku kolejek jest pewny zdobycia mistrzostwa Polski, co oznacza pierwszy taki triumf w historii klubu. Oznacza również, że obecny sezon będzie trzecim z rzędu, który podopieczni Marka Papszuna zakończą z medalem (wcześniej dwukrotnie zdobyli wicemistrzostwo kraju). Ten piękny czas w historii klubu spod Jasnej Góry to również czas pożegnań. Sobotni mecz z Zagłębiem Lubin będzie ostatnim meczem, w którym zobaczymy Marka Papszuna na ławce trenerskiej Medalików.
Trzeba przyznać, że ciężko by było znaleźć Papszunowi lepsze okoliczności do pożegnania niż ostatni mecz mistrzowskiego sezonu, w którym Raków-powiedzmy sobie szczerze, nie miał sobie równych. Ten zdobyty tytuł jest niezwykle symboliczny. To spięcie klamrą pięknych siedmiu lat, które szkoleniowiec spędził w „Świętym mieście”. Zaczynał w II lidze, skończy jako mistrz kraju.
Z tej okazji klub przygotowuje nie tylko ceremonię mistrzowską i związaną z nią fetę, ale też oficjalne pożegnanie Papszuna. Od kilku dni klubowe social media zachęcaja kibiców by na mecz przyszli w niebieskich czapkach z daszkiem. Te mają symbolizować nakrycie głowy, w którym trener pochodzący z Warszawy od lat występuje jako opiekun Rakowa. Z kolei w 7. minucie meczu ma dojść do burzliwych braw kibiców na cześć najlepszego trenera Medalików w historii. Jedno przed sobotnim meczem jest pewne-w Częstochowie tego dnia poleci nie jedna łza szczęścia i wzruszenia. I nie ma co się dziwić, bo w końcu kto by się nie wzruszył?
ZOBACZ TAKŻE>>>Kto poprowadzi wielkie derby?