Raków Częstochowa przegrał w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa po rzutach karnych, mimo że gracze ze stolicy od 6. minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce. Trener Rakowa przyznał, że czasem jego gracze grali nawet zbyt odpowiedzialnie.
Raków Częstochowa nie wykorzystał szansy i przegrał finał Pucharu Polski z Legią Warszawa po rzutach karnych. Podopieczni Marka Papszuna już od 6. minuty grali z przewagą jednego zawodnika po tym, jak czerwony kartonik obejrzał Yuri Ribeiro.
– Nie wykorzystaliśmy pierwszej połowy, gdzie Legia też nie mogła się przeorganizować, uporządkowała grę dopiero po wejściu Nawrockiego i powrocie na trójkę stoperów. Korekty, które zrobił przeciwnik, wprowadzając bardzo defensywnych zawodników za ofensywnych, powodowały to, że Legia się lepiej broniła. Zabrakło trochę jakości, szczęścia, jak to nie raz w życiu bywa. Nie przypominam sobie, by stołeczna drużyna stworzyła jakąś szansę bramkową – mówił po meczu Marek Papszun.
Zdaniem szkoleniowca Rakowa jego zespół po czerwonej kartce grał momentami zbyt odpowiedzialnie. Papszun żałował niewykorzystanych szans, bo z przebiegu meczu można było uważać, że gol dla Rakowa jest kwestią czasu.
– Graliśmy odpowiedzialnie, czasami może aż za bardzo, szczególnie w pierwszej części, po czerwonej kartce, gdzie chyba nie mogliśmy się przestawić. Przygotowaliśmy się na inny mecz, a nagle musieliśmy tworzyć ataki pozycyjne, łatwo nam nie było. Mimo wszystko, kreowaliśmy akcje i wydawało mi się, że kroczek po kroczku, zbliżamy się do gola. Druga część dogrywki toczyła się praktycznie w trzeciej tercji. Bramka nie padła, przeciwnik dotrwał do serii rzutów karnych i wykorzystał szansę – powiedział Marek Papszun.
Marek Papszun odniósł się także do bójki, do której doszło tuż po zakończeniu finału. Na nagraniach widać jak obrońca Legii, Filip Mladenović uderza zawodników Rakowa, po czym ucieka.
– Każdy chce wygrać, czasami są emocje, niestosowne zachowania, ale we wtorek została przekroczona granica. Chyba było widać, co robił Filip Mladenović, a jak nie, to można obejrzeć powtórki. To problem Legii, nie mój, aczkolwiek wstydziłbym się, mając takiego piłkarza w zespole. Na szczęście nie mam – dodał trener Rakowa.
CZYTAJ TEŻ: Raków wybrał stadion na Ligę Mistrzów