Ostatni mecz sezonu, jak cała druga jego połowa. W Rakowie Częstochowa nie przyniósł zbyt wielu uśmiechów. „Medaliki” jedynie postraszyły wicemistrza, ale nie były w stanie go pokonać.
Pierwsze problemy w tym spotkaniu zaczęły się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Obfite opady deszczu z gradem nie pozwoliły na rozpoczęcie meczu razem z pozostałymi. Co więcej, w Częstochowie złapano ponad trzydziestominutowe opóźnienie, ale na szczęście spotkanie udało się rozpocząć.
Kiedy już udało się po raz pierwszy kopnąć piłkę, Śląsk mógł znakomicie rozpocząć spotkanie. Już w szóstej minucie Patrick Olsen pokonał bramkarza Rakowa, ale gol przez pozycję spaloną nie został uznany.
Pierwsze uznane trafienie, dwanaście minut później, należało do Ante Crnaca. Chorwat z najbliższej odległości wpakował do siatki piłkę, która stanęła jeszcze na wodzie tuż przed linią bramkową.
W drugiej połowie strzelał już tylko Śląsk. Tuż po przerwie ze swojego trafienia cieszył się król strzelców tego sezonu w PKO BP Ekstraklasie – Erik Exposito. Na dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem wynik spotkania strzałem z rzutu karnego ustalił Matias Nahuel.