To był pierwszy mecz przyjaźni Widzewa Łódź z Ruchem Chorzów w ekstraklasie od prawie dziesięciu lat, więc emocje mogłyby się udzielić każdemu. Ale Ruchowi w drugiej połowie udzieliły się one aż za bardzo i mimo wybitnego występu ich bramkarza Krzysztofa Kamińskiego praktycznie podarował on wygraną gospodarzom. "Niebiescy" już od 65. minuty musieli grać w "dziewiątkę", a Widzew to wykorzystał, zwyciężając 2:1 po decydującym golu Jordiego Sancheza w 87. minucie.