I Widzew, i Piast zwyciężyły swoje mecze w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. Obie ekipy zwyciężyły przeciwko trzecioligowcowi 4:0, wcześniej dokonując szeregu zmian w wyjściowych składach. Czy to oznacza, że w piątek podzielą się punktami?
– Traktowaliśmy ten mecz, jako najważniejszy, bo pierwszy kolejny. Zależało nam na awansie i ten cel zrealizowaliśmy. Trzeba było podejść strategicznie, jeśli chodzi o skład, bo w piątek gramy następne spotkanie i w ciągu sześciu dni zagramy trójmecz. Mimo to, wyszliśmy mocnym składem, a kilku zawodników wykorzystało swoją szansę. Teraz mamy dwa kolejne spotkania przed przerwą na kadrę – skomentował szkoleniowiec Piasta, Aleksandar Vuković.
Podobnie do wczorajszego meczu w Pucharze Polski odniósł się Daniel Myśliwiec: – Cieszy mnie to, że jako Klub okazaliśmy zasłużony szacunek dla przeciwnika i przygotowywaliśmy się do tego spotkania, jak do meczu Ekstraklasy. Postawa rywala pokazała, że warto było to zrobić, ponieważ Concordia też przygotowywała się specjalnie na nas, zmieniła swoje standardowe ustawienie, do którego wróciła po przerwie – przyznał.
Vuković po Wieczystej. „Nie było mowy o lekceważeniu rywala”
Piast udał się we wtorek do Krakowa na mecz z tamtejszą Wieczystą. Drużyną, która swoim transferowym rozmachem budzi respekt w środowisku. Mimo to szkoleniowiec gliwiczan zdecydował się dokonać aż ośmiu zmian w wyjściowym składzie względem poprzedniego meczu ligowego. – Spotkaliśmy się z zespołem z niższej ligi, ale nazwiska zawodników z tej drużyny budzą respekt, dlatego nie było mowy o lekceważeniu – mówił Vuković.
Jakby osiem to było mało, na dwie zmiany więcej zdecydował się sternik Widzewa, Daniel Myśliwiec. Jedynie Patryk Kun, który zaczynał mecz z Koroną, zaczął i wczorajszy mecz od początku. Dzięki temu od pierwszych minut kibice mogli podziwiać między innymi po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce Sebastiana Kerka, który odwdzięczył się za daną mu szansę, notując gola i asystę, którymi uświetnił bardzo dobry występ.
Warto podkreślić, że w szeregach Piasta bardzo dużo wiatru robił Michael Ameyaw, który zameldował się na placu gry w drugiej połowie. To były piłkarz Widzewa wypracował dwa z czterech goli zdobytych tego dnia przez gliwiczan.
Rywal z trzeciej ligi, pewne zwycięstwo 4:0, okraszone pełną kontrolą od pierwszej do ostatniej minuty, brak murowania, tylko szukanie kolejnych goli, aż wreszcie szereg zmian w wyjściowych składach – można założyć, że Piast wirtualnie podzielił się punktami z Widzewem. Analogii bowiem do wczorajszych triumfów, jak widać, nie brakuje.
Czy fakt, że Widzew dokonał dwóch zmian w składzie więcej też coś oznacza? Nie jest to wykluczone. Być może oznacza to, że to Widzew będzie w piątek bardziej przeważał…