Ruch Chorzów w swoim pierwszym po sześciu latach meczu w PKO BP Ekstraklasie przegrał 1:2 w Lubinie Zagłębiem. Niebiescy nie wykorzystali swojej szansy, bo prowadzili w tym spotkaniu 1:0.
Chorzowianie wyszli w meczu z Zagłębiem na prowadzenie w 28. minucie. Udało im się utrzymać je do 71. minuty, choć lubinianie mocno napierali i już wcześniej znaleźli drogę do bramki strzeżonej przez Jakuba Bieleckiego.
– Źle zareagowaliśmy na to, że Zagłębie nas zaatakowało. Przy bramkach dla rywali nie wiem czy to było szczęście, czy dobre decyzje sędziego. Obie zostały cofnięte po konsultacjach z VAR-em. To były sygnały ostrzegawcze, które powinniśmy zauważyć i zupełnie inaczej zareagować – zauważył Paweł Baranowski, doświadczony obrońca, który w meczu z Miedziowymi wystąpił w pełnym wymiarze czasowym.
ZOBACZ TEŻ: Trudne przetarcie Ruchu w PKO Ekstraklasie. Kibice wierzyli do końca [ZDJĘCIA]
Mimo objęcia prowadzenia piłkarze Ruchu nie byli w stanie wybić z rytmu dobrze ustawionych gospodarzy. Zagłębie panowało na boisku i w końcu znalazło drogę do bramki gości. – Przede wszystkim powinniśmy próbować zapanować nad wydarzeniami boiskowym, bo Zagłębie cały czas operowało piłką, coraz bliżej naszej szesnastki i stwarzało sobie groźne sytuacje – wyjaśnił przyczyny porażki Baranowski cytowany przez oficjalną stronę Niebieskich.
CZYTAJ WIĘCEJ: Przetarcie z ekstraklasą. Pierwszy mecz Ruchu po powrocie