Norbert Wojtuszek wrócił niedawno do wyjściowego składu Górnika Zabrze. Jak sam przekonuje, kontuzja to już przeszłość, a każdy kolejny mecz jest dla niego wielką motywacją.
21-latek rozegrał w obecnych rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy siedem meczów, z czego dwa ostatnie w wyjściowym składzie. Nie ukrywa, że jest z tego powodu niezwykle zadowolony, a każda minuta spędzona na boisku jest dla niego motywacją.
– Motywacja pozostaje taka sama. Jak nie grasz, to chcesz wejść na boisko, jak grasz, chcesz w tym składzie już zostać. Trener dostrzegł w ostatnich dwóch meczach, że mogę pomóc drużynie i bardzo się z tego cieszę. Oby tak było jak najdłużej – przekonywał przed kamerą klubowej telewizji.
Wojtuszek doznał złamania lewej kości udowej w zeszłorocznym meczu w Radomiu. Jego rekonwalescencja trwała niespełna pół roku – do gry powoli wracał dopiero w marcu br. A obecne rozgrywki zaczynał tak naprawdę od szóstej serii gier, dostając 20 minut w wyjazdowym meczu z Legią.
W tym sezonie pech młodzieńca również nie oszczędzał. Ponownie zmagał się z uciążliwym urazem i do gry na sto procent wrócił dopiero w 14. serii gier, kiedy to Górnik bezbramkowo zremisował w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań. Młodzieżowiec spędził na placu gry raptem 23 minuty i obejrzał pod koniec spotkania żółtą kartkę. Niemniej w kolejnych dwóch spotkaniach, jak już wspomniano, zagrał w pierwszym składzie, a w Szczecinie na boisku spędził całe 90 minut i zanotował asystę.
Jak przekonuje, kontuzja to zapomniany temat. – Na początku miałem coś takiego, że trochę się wahałem. Bałem się, że jeszcze może się coś stać z tą nogą, ale od jakichś trzech, czterech miesięcy o tym zapomniałem i gram tak, jak grałem przed kontuzjami. Nie myślę o tym, nie mam tego w głowie i wszystko jest dobrze – tłumaczy Wojtaszek.
Piłkarze Górnika sprawili swoim fanom w ostatnich dniach niemałą sinusoidę nastrojów. Najpierw zwyciężyli na trudnym terenie w Szczecinie, gdzie Pogoń uległa po raz pierwszy w tym sezonie, a następnie polegli w Pucharze Polski przeciwko drugoligowemu KKS-owi Kalisz.
– Myślę, że o tym meczu trzeba jak najszybciej zapomnieć i przeanalizować wszystko to, co zrobiliśmy źle. Teraz czeka nas ostatni mecz w tej rundzie u siebie. Jest on bardzo ważny dla nas, jak i dla kibiców. Mam nadzieję, że pomoże on zrehabilitować się nam za tamtą porażkę w Pucharze Polski – mówi otwarcie.
21-latek opowiedział też o tym, co według niego jest receptą na sukces w nadchodzącym starciu z beniaminkiem z Legnicy.
– Trzeba zagrać od początku twardo i postawić Miedzi trudne warunki. Jeśli każdy zagra na sto procent swoich możliwości, powinniśmy zgarnąć trzy punkty – przekonuje. – Najgroźniejszą bronią Miedzi, według mnie, jest zespół i to, że potrafią się napędzać jeden za drugiego. Gdy poczują, że przeciwnicy nie są w jakiejś wybitnej formie, potrafią to wykorzystać i ugrać trzy punkty – przestrzega.