Ten mecz reprezentacji Polski przejdzie do historii.
Reprezentacja Polski w dwa lata, dokonała w Atlas Arenie dwóch historycznych rzeczy. Najpierw, po blisko 60 latach, biało-czerwone wyszły z grupy na mistrzostwach świata. W niedzielny wieczór pokonały Włochy i awansowały na igrzyska olimpijskie. Na najważniejszą imprezę, nasza drużyna narodowa wraca po 16 latach.
– To zdecydowanie spełnienie marzeń. Czy również najważniejszy mecz w karierze? Tak, cały ten turniej jest bardzo ważny. Wiedziałyśmy, o co walczymy, że jesteśmy naprawdę blisko. I pokazałyśmy, że potrafimy – powiedziała Agnieszka Korneluk.
Czytaj także: Jedziemy na igrzyska! Wielki mecz reprezentacji Polski.
Po ostatniej akcji, w której punkt dający igrzyska zdobyła Martyna Łukasik, Atlas Arena eksplodowała. Siatkarki wspierali mistrzowie Europy z reprezentacji Polski mężczyzn.
-W końcu możemy tak naprawdę świętować. Między jednym a drugim turniejem było tak mało czasu, że nawet tego medalu nie miałyśmy okazji świętować na „maksa”. Wiedziałyśmy, że zaraz będą mistrzostwa Europy. W końcu możemy na chwilę odpuścić te emocje, które są w nas – dodała Korneluk.
Na bilet do Paryża zapracowały również siatkarki łódzkich klubów. Kamila Witkowska, mistrzyni Polski z ŁKS-em, odwróciła losy meczu z Włoszkami, pojawiając się na boisku w drugim secie. Ważną postacią była Monika Fedusio. Przyjmująca, która w poprzednim sezonie występowała w Grot Budowlanych wchodziła na zmiany, by uporządkować przyjęcie i zagrywkę. A przecież to nie koniec łódzkich akcentów, bo można spodziewać się, że jeżeli będą zdrowe, to na igrzyska pojadą Klaudia Alagierska-Szczepaniak i Zuzanna Górecka, siatkarki ŁKS-u Commercecon.
Przed Polkami sezon ligowy i długie przygotowania do igrzysk. Jednak teraz, czas na celebrację wielkiego sukcesu.
-Wierzyłem, że tak się stanie. Nie mogłem tego wiedzieć na pewno. Ale po to podpisywałem kontrakt, żeby świętować taką chwilę, jak ta – mówił po meczu Stefano Lavarini