Miał być zastępstwem za kontuzjowanego, a zostaje w Jastrzębskim Węglu na dłużej.
Moustapha M’Baye jest jednym z największych wygranych tego sezonu. Mający senegalskie korzenie gdańszczanin trafił do Jastrzębskiego Węgla z Cuprum Lubin w styczniu tego roku w związku z kontuzją Łukasza Wiśniewskiego, który zerwał więzadło krzyżowe i musiał pauzować do końca sezonu. Nowy środkowy praktycznie od razu, od pierwszego w 2023 roku meczu w Zawierciu, przebił się do podstawowego składu drużyny Marcelo Mendeza.
Błyskawicznie wkomponował się w zespół i stał się jego ważnym ogniwem. Drużyna z Moustaphą M’Baye w składzie sięgnęła po mistrzostwo Polski oraz wystąpiła w finale Ligi Mistrzów, wieńcząc te rozgrywki z tytułem Klubowego Wicemistrza Europy.
– Moustapha M’Baye przychodził do nas w trudnym momencie, ale doskonale wypełnił lukę po Łukaszu Wiśniewskim. Świetnie odnalazł się w szatni Jastrzębskiego Węgla, a na boisku wniósł sporo pozytywnej energii oraz zapewnił wysoką jakość sportową. Dzisiaj można śmiało powiedzieć, że był to nasz transferowy strzał w dziesiątkę. Cieszę się bardzo, że ta współpraca będzie kontynuowana – mówi Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla.
– Bardzo cieszę się, że była taka wola ze strony klubu, ale także z mojej strony. Ja czułem się tutaj niesamowicie, przeżyłem coś wspaniałego, więc dlaczego tego nie kontynuować. Jestem dumny, że mogę być w takim klubie. Dla każdego siatkarza ważna jest możliwość bycia w klubie z taką historią, tak dobrze zorganizowanym, który bije się o najważniejsze cele i który w składzie ma niesamowitych graczy, od których możesz się wiele nauczyć, ale którzy też mogą cię inspirować każdego dnia. Więc po prostu chcę dalej być wśród tych najlepszych i podnosić swoje umiejętności. I dlatego cieszę się, że obie strony się dogadały. Ja czułem, że jeżeli będzie taka możliwość, żeby tutaj zostać, to trzeba się dogadać. Bo wydaje mi się, że ta koszulka Jastrzębskiego Węgla do mnie pasuje i w przyszłym roku, niezależnie jaki będzie projekt koszulki, dalej będzie dobrze na mnie „leżała” – uśmiecha się Moustapha M’Baye.