– Końcówki zagraliśmy jak frajerzy – mówił Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.
Jastrzębski Węgiel przegrał finał Pucharu Polski z ZAKSĄ, ale każdy set kończył się po przewagach. Zabrakło niewiele, żeby jastrzębianie odebrali trofeum mistrzom Polski.
– Szczególnie w pierwszych dwóch setach poziom gry był w miarę wyrównany, ale my byliśmy chłopcami do bicia, rywale byli po prostu drużyną zwycięzców, która pokazała nam jak się zachowuje dojrzały, doświadczony i poukładany zespół w najważniejszych momentach, a my się po prostu zesraliśmy – powiedział Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego.
Według Popiwczaka, jastrzębianie byli słabsi mentalnie.
– Myślę że w końcówkach mogliśmy przyjąć lepiej, rozegrać lepiej, zaatakować lepiej, a na końcu i tak wszystko zawodziło. Końcówki zagraliśmy jak frajerzy. Przede wszystkim głowa, głowa i jeszcze raz głowa bo do 20 punktu wszystko było ładnie, pięknie, a później jestem grała już tylko jedna drużyna. Odcinała nam głowę i nie dojeżdżaliśmy w tych kluczowych piłkach – zakończył Popiwczak.
MVP: Aleksander Śliwka
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn – Koźle 0:3 (24:26, 27:29, 23:25)
Jastrzębski Węgiel: Toniutti, Boyer (10), Gladyr (9), Clevenot (5), Fornal (8), M’Baye (7), Popiwczak (libero) oraz Hadrava (12), Tervaportti i Szymura (2)
ZAKSA: Kaczmarek (16), Janusz, Bednorz (14), Śliwka (18), Smith (7), Paszycki, Shoji (libero) oraz Huber (8)