Kolejna sensacja w 1/8 finału Pucharu Polski! Tym razem z rozgrywkami pożegnał się Piast Gliwice, który poległ na terenie Górnika Łęczna. Co więcej, niżej notowany rywal kończył mecz w osłabieniu…
Gliwiczanie nie mają ostatnio najlepszej passy. Na ligowe zwycięstwo czekają od 5 września, a ostatnio potrafili jedynie zatriumfować w poprzedniej rundzie Pucharu Polski, kiedy to pokonali na wyjeździe w dogrywce Stal Mielec. Niemniej od tej pory regularnie zawodzą.
Dzisiaj podopieczni Aleksandara Vukovicia odpadli z rozgrywek, ulegając pierwszoligowemu spadkowiczowi z Ekstraklasy – Górnikowi Łęczna. – Piast mimo swoich kłopotów jest faworytem meczu z nami, bez dwóch zdań. Ma nowego trenera i bardzo dużą jakość zawodników indywidualnych. Ale powalczymy. Nie zadeklaruję, że czwarty raz w historii awansujemy do 1/4 finału rozgrywek. Zamiast tego powiem, że spróbujemy – mówił w „Przeglądzie Sportowym” dyrektor Górnika Łęczna, Veljko Nikitović.
– Zespół czuje się dobrze przed tym spotkaniem, wygrana z Wisłą Kraków dodała mu pewności siebie i postaramy się pójść za ciosem. Jeśli przegramy, końca świata nie będzie, bo już w niedzielę mamy mecz z Puszczą Niepołomice. Zdobywanie punktów w lidze jest najważniejsze – dodał.
W podstawowym czasie gry nie działo się zbyt wiele. W pierwszej odsłonie najdogodniejszą sytuację do otwarcia wyniku mieli goście. Piłka dośrodkowana w pole karne przez Damiana Kądziora spowodowała małe zamieszanie, ale ostatecznie minęła bramkę strzeżoną przez Macieja Gostomskiego.
W drugą odsłonę nieco lepiej również weszli goście, ale nie potrafili swojej przewagi udokumentować golem. Niezłą zmianę dał w 70. minucie Gabriel Kirejczyk, który niedługo po zameldowaniu się na placu gry mógł zdobyć bramkę, ale przegrał pojedynek z golkiperem Górnika. Młodzieżowiec Piasta mógł zmienić losy spotkania również w doliczonym czasie gry, ale tym razem w doskonałej sytuacji nie trafił czysto w piłkę.
A że nie wykorzystane okazje lubią się mścić, wiadomo nie od dziś. Łęcznianie, choć tutaj warto dodać, że jeszcze przed końcem podstawowego czasu gry musieli grać w dziesiątkę – czerwoną kartkę obejrzał bowiem Viktor Lykhovydko – objęli prowadzenie za sprawą trafienia Egzona Kryeziu w 103. minucie.
Do końca meczu podopieczni Aleksandara Vukovicia bili głową w mur, a i warto odnotować, iż w doliczonym czasie dogrywki siły się wyrównały – z boiska wyleciał bowiem Patryk Dziczek.
Tym samym Górnik Łęczna zameldował się w ćwierćfinale Pucharu Polski!