W zaległym meczu 6. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań ograł Raków Częstochowa 4:1.
Częstochowianie podchodzili do dzisiejszego spotkania w trakcie maratonu ligowo-pucharowego. Pierwszy z czterech najbliższych meczów już wygrali. Po starciu z Lechem w niedzielę czeka ich spotkanie z Radomiakiem, a w następny czwartek w ramach Ligi Europy podejmą w Sosnowcu austriacki Sturm Graz.
– Kluczowe będzie nastawienie graczy do realizacji działań taktycznych, ale i nastawienie wynikające z natłoku meczów. Mimo że ta liczba spotkań jest duża, my podchodzimy do tego pozytywnie i z radością. Cieszymy się, że możemy grać tak dużo meczów. Ważne, by ten entuzjazm pokazywać też na boisku – przekonywał na wczorajszej konferencji przedmeczowej szkoleniowiec Rakowa, Dawid Szwarga.
Ledwo mecz się rozpoczął, błąd przy wybiciu piłki popełnił Vladan Kovačević i gdyby nie ogrom szczęścia, jeden z lechitów mógł otworzyć wynik. A że tego nie uczynił, po raz pierwszy zaatakowali więc goście. I zrobili to bardzo skutecznie – świetną wrzutkę Dawid Drachala, który kilka dni temu zdobył hattricka, wykorzystał bowiem drugi wahadłowy, Deian Sorescu.
Co ciekawe, Raków Częstochowa przed dzisiejszym meczem zdobył całe sześć goli z ostatnich 17 oddanych strzałów (35,3%) i z ośmiu ostatnich strzałów celnych (75%). Tutaj na wyróżnienie zasługuje Bartosz Nowak, który oddał w tym sezonie trzy strzały w światło bramki i wszystkie one znalazły się w sieci. Jednakże zaczął on mecz na ławce.
Lech nie chciał być dłużny. Od razu rzucił się do ataku i szybko wyrównał, a uczynił to debiutanckim golem Michał Gurgul. Minęło raptem kilka minut i mecz ponownie zaczął się od nowa! Pod koniec pierwszego kwadransa doskonałą okazję miał Afonso Sousa, ale Portugalczyk nie zdołał umieścić piłki w siatce.
Kilkanaście minut później, po tym jak kapitalne podanie Kristofera Velde wykorzystał Filip Marchwiński, było już 2:1. Młodzieżowiec Lecha dostał podanie w pole karne i w bardzo efektowny sposób minął golkipera Rakowa, a następnie zrobił to, co do niego należało. Niedługo później „Kolejorz” powinien podwyższyć prowadzenie, ale Joel Pereira nie trafił czysto w piłkę. Co trzeba podkreślić: znów w centrum uwagi był Marchwiński, który tym razem wypatrzył niepilnowanego na 16. metrze Pereirę.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Natomiast zmianę przeprowadzić musiał John van den Brom. Filip Dagerstal bowiem zderzył się w powietrzu z Łukaszem Zwolińskim i musiał opuścić plac gry, będąc zniesionym na noszach. W doliczonym czasie gry pierwszej odsłony Szweda zastapił więc Antonio Milić.
W drugą połowę obie drużyny weszły dużo spokojniej. Na pierwszą naprawdę dogodną sytuację musieliśmy czekać około dwudziestu minut, kiedy Fabian Piasecki, który kilka chwil wcześniej zastapił Zwolińskiego, oddał strzał głową wprost w ręce Bartosza Mrozka.
Na gola zaś musieliśmy czekać do 72. minuty, kiedy Kristoffer Velde bezlitośnie wykończył kontrę, która zapoczątkowana została od straty Adnana Kovačevicia. Tym samym „Kolejorz” prowadził 3:1, a wynik podwyższył w doliczonym czasie gry Adriel Ba Loua! Lech ograł Raków 4:1!
Lech Poznań – Raków Częstochowa 4:1 (2:1)
Gole: 7’ Gurgul, 25’ Marchwiński, 72’ Velde, 90+2 Ba Loua – 2’ Sorescu
Lech: Mrozek – Czerwiński, Dagerstal (45+2 Milić), Blažić, Gurgul – Karlström, Murawski, Sousa (68. Szymczak) – Pereira, Velde (81. Ba Loua) – Marchwiński (81. Sobiech)
Raków: V. Kovačević – Rundić, A. Kovačević, Papanikolaou (46. Racovitan) – Sorescu, Lederman, Berggren (76. Koczerhin), Drachal (70. Plavšić) – Cebula, Yeboah (60. Kittel) – Zwoliński (60. Piasecki)