Mimo świetnej gry Jana Hadravy, w meczu z PGE Skrą Bełchatów, Jastrzębski Węgiel zdobył tylko punkt.
Chociaż PGE Skra Bełchatów miała słaby początek sezonu, to nadal drużyna, która wzbudza respekt wśród całej ligowej stawki. Jastrzębski Węgiel jest najlepszym zespołem PlusLigi, jego zawodnicy do tej pory przegrali tylko jedno spotkanie, a i tak przed spotkaniem z bełchatowianami wypowiadali się o nich z głębokim szacunkiem.
– Kiedy byłem małym chłopcem i uczyłem się siatkówki, to Skra była na topie i przyjechać wygrać tutaj do Bełchatowa, to było coś nieosiągalnego. Każdy mecz, który uda się tu rozegrać i jeszcze wygrać, to jest niezapomniana chwila, coś takiego ekstra – mówił przed meczem Jakub Popiwczak, wicemistrz świata.
Ze Skrą nie mógł zagrać Benajmin Toniutti. Rozgrywający Jastrzębian doznał kontuzji, która wyklucza go z gry na najbliższe dwa tygodnie. Za to do składu drużyny z Bełchatowa wrócił Kacper Piechocki, który w tygodniu zmagał się problemami zdrowotnymi.
Pierwszy set w wykonaniu Skry wcale nie był zły. Bełchatowianie przegrali, ale stawiali się Jastrzębiu. W ofensywie błyszczał Aleksandar Atanasjiević, ale to nie wystarczyło. Bełchatowian pogrążył element, który do tej pory był ich najmocniejszą bronią. Popełnili aż siedem błędów w zagrywce. Nawet Mateuszowi Bieńkowi, jednemu z najlepiej serwujących siatkarzy na świecie zdarzyło się pomylić. Środkowy odpłacił się doskonałą grą w ataku, bo pierwszego seta skończył ze 100 proc. skutecznością.
Dobrą grę z pierwszej partii, bełchatowianie przełożyli na zwycięstwo w drugiej. Kooy, który nie wszedł dobrze w spotkanie, rozkręcił się i pokazał swój ofensywny potencjał, który dał Skrze zwycięstwo w Pucharze CEV. Mądrą grą blokiem wymuszali na jastrzębianach błędy w ataku. Nie tylko Kooy, bo i Filippo Lanza, drugi skrzydłowy Skry rozciągał siatkarzy Jastrzębskiego po siatce, dzięki czemu gospodarze mieli dużo miejsca na finalizację ataków.
W trzeciej odsłonie gry zawiodło przyjęcie bełchatowian. Chociaż przez cały mecz stało na podobnym poziomie, to w trzecim secie Jan Hadrava rozstrzelał Skrę. Miał sześć asów, a aż osiem jego zagrywek przyniosło punkty gościom. Skra nie była w stanie się po tym pozbierać w tej partii.
Bo w piątej, która miała zadecydować o tym, czy podopieczni Joela Banksa doprowadzą do tie-breaka, walczyła z jastrzębianami punkt za punkt. Dopiero pod koniec, po raz kolejny Hadrava jak w transie zagrywał piłki. Po jego asie goście mieli dwa punkty przewagi i brakowało im tylko czterech „oczek” do zakończenia meczu. Bełchatowianie odrobili, bo sędzia dopatrzył się rzuconej piłki Trevora Clevenota. Jastrzębianie mieli meczbola po tym jak Hadrava obił blok. Skra wyrównała i do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebne były przewagi. Wprowadzony na boisko Mihajlo Mitić posuł zagrywkę, ale Skra odpowiedziała doskonałą kontrą Bieńka. Środkowy dołożył asa i Skra miała w górze piłkę setową. Clevont próbował obić blok, ale przestrzelił. Bełchatowianie doprowadzili do tie-breaka.
Strony, drużyny zmieniały po tym jak Skra zdobyła osiem punktów. Doskonale grał Bieniek, który dokonał tego, czego nie udało się żadnemu zawodnikowi bełchatowian przez poprzednie cztery sety. Zatrzymał Hadravę blokiem. Dzięki jego doskonałym atakom ze środka Skra zmierzała do zwycięstwa. Miał aż 77 proc. skuteczności w ataku, zdobył 19 punktów. Dzięki niemu bełchatowianie pokonali najlepszą drużynę w PlusLidze.
MVP: Mateusz Bieniek
PGE Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel (20:25, 25:20, 17:25, 27:25, 15:10)
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Kooy, Bieniek, Atanasjiević, Kłos, Lanza, Piechocki (libero)
Jastrzębski Węgiel: Tervaportti, Fornal, Macyra, Boyer, Wiśniewski, Clevenot, Popiwczak (libero), oraz Hadrava