Chciałbym bardzo podziękować drużynie za zaangażowanie, walkę do samego końca – powiedział po remisie z ŁKS-em szkoleniowiec Ruchu Chorzów, Jan Woś.
– To był dla nas trudny mecz. Wiedzieliśmy, że ŁKS się na nas rzuci i będzie robił wszystko, by ten mecz wygrać. Myślę, że nieźle w niego weszliśmy, ale niestety tylko do momentu straty bramki – dodał.
Szkoleniowiec nie zamierzał zakrzywiać rzeczywistości. Otwarcie przyznał, że trzeba było w przerwie mocniej zareagować.
W meczu o sześć punktów tylko remis. Ruch wraca z Łodzi z niedosytem
– Druga część pierwszej połowy należała zdecydowanie do ŁKS-u. Popełniliśmy sporo błędów w rozegraniu, to był moment bardzo trudny dla nas. W przerwie porozmawialiśmy wspólnie, co zrobić, by wyglądało to lepiej. Druga połowa to już był obraz zespołu, który chce wygrać, odrobić straty. Niestety, nie udało się, tylko zremisowaliśmy, a od jakiegoś czasu mówimy, że remisami nie uratujemy Ekstraklasy dla Chorzowa. Punkt to mało, ale w momencie, gdy przegrywasz i widzisz zespół tak zdeterminowany jak nasz, w jakimś stopniu musi cieszyć – zakończył.
Równie szczery po meczu był trener ŁKS-u, Piotr Stokowiec.
– Jestem rozczarowany wynikiem, ale z przebiegu meczu byłoby to szczęśliwe zwycięstwo. Inaczej sobie wyobrażam kontrolę nad grą, płynność w grze. Zmierzyły się drużyny walczące o życie. Na tyle było nas dziś stać – taki jest niestety obraz tego, co mamy – podsumował mecz.