Cieszymy się, potwierdziliśmy w pewnym stopniu, że zwycięstwo z Rakowem nie było przypadkowe – mówił po wczorajszym meczu Jan Urban. Szkoleniowiec Górnika po raz kolejny sprawił, że jego podopieczni potrafią zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie.
Nic nie wskazywało bowiem, że to wczorajsze spotkanie na terenie łódzkiego beniaminka zakończy się tak wysokim wynikiem, na który – bądź co bądź – Górnicy w pełni zasłużyli.
– Nie byłem zadowolony z tego, jak graliśmy na początku. Krycie w środku pola było za luźne. Normalną rzeczą jest, że będący w trudnej sytuacji gospodarze, będą bardziej agresywni oraz że przynajmniej w początkowej fazie spotkania spróbują zepchnąć nas do defensywy. W wielu momentach tak było, szczęście nam trochę sprzyjało, bo wpadła tak trochę przypadkowa bramka do szatni. To pomaga, a rywalom utrudnia zadanie. Wręcz powoduje, że wiara w zwycięstwo maleje – tłumaczył na pomeczowej konferencji Urban.
Druga odsłona była w wykonaniu jego podopiecznych dużo lepsza.
– Byliśmy już bardziej agresywni, graliśmy na przeciwnika. Zaowocowało to wieloma okazjami pod bramką gospodarzy. Potrafiliśmy je wykorzystać. Na pewno nie spodziewałem się takiego wyniku w meczu, gdzie obie drużyny mają problemy ze strzelaniem bramek – dodał szkoleniowiec.
Jan Urban został w Zabrzu potraktowany bardzo nieładnie, ale kiedy trzeba było ratować ukochany klub, nie zastanawiał się ani chwili, czy wrócić na ławkę trenerską zabrzan. W efekcie dzięki kapitalnej rundzie wiosennej zeszłego sezonu Górnik wciąż gra w elicie.
Obecne rozgrywki póki co też nie należą do najlepszych w wykonaniu Górników. Z tą różnicą, że prawdopodobnie przebudzili się już na dobre. Tydzień temu ograli bowiem mistrza Polski, teraz nie dali najmniejszych szans beniaminkowi z Łodzi. Tym bardziej że w wielu wcześniejszych meczach mocno razili nieskutecznością, ale kiedy wreszcie się przełamali, to na dobre.
Urban zauważył, że choć strata Podolskiego, który musi pauzować z powodu urazu, to nie jest nic pozytywnego, da się coś z tym zrobić. Choćby rozłożyć ciężar rozgrywania i zdobywania bramek na większą liczbę piłkarzy. I nie ma przypadku w tym, że w dwóch ostatnich spotkaniach znakomicie spisał się Yokota, który skompletował dwa dublety. Coraz śmielej poczyna sobie Szymon Czyż, który od meczu we Wrocławiu również wydaje się być wiodącą postacią.
No i defensywa. Zabrzanie wreszcie potrafili zagrać dobry mecz z tyłu. – Cieszymy się, potwierdziliśmy w pewnym stopniu, że zwycięstwo z Rakowem nie było przypadkowe. W drugiej połowie pewność była po stronie Górnika – zauważył Urban.
Trener Górnika to jeden z najbardziej doświadczonych trenerów w PKO BP Ekstraklasie. Dużo w piłce przeżył, z wieloma rzeczami sobie radził. Obecna sytuacja zabrzan również nie jest najlepsza, ale ze sportowego punktu widzenia, trudno nie docenić roboty Jana Urbana.
Od tygodnia, a może i dłużej, coraz głośniej jest na temat rzekomych problemów finansowych w zabrzańskim klubie. A mimo to w trzech ostatnich seriach gier Górnik potrafił najpierw zremisować z będącym w kapitalnej formie Śląskiem Wrocław, następnie potrafił pokonać mistrza Polski, a wczoraj nie dać żadnego argumentu ŁKS-owi.
Jeśli faktycznie w Zabrzu jest nieciekawie pod względem finansów, co niestety w ostatnich latach się zdarzało, kibice nie powinni się martwić o wyniki sportowe, dopóki Jan Urban pozostanie na ławce trenerskiej. Jest wielce prawdopodobne, że jeśli kryzys uda się zażegnać, to przy niemałym udziale doświadczonego szkoleniowca.
Daisuke YokotaGórnik ZabrzeJan UrbanLukas PodolskiPKO Ekstraklasa