Puszcza Niepołomice lepsza od Górnika Zabrze. Podopieczni Jana Urbana drugi raz z rzędu polegli na wyjeździe 1:2, mimo że pierwsi otworzyli wynik.
W różnych nastrojach przystępowały do przerwy na reprezentację ekipy Puszczy i Górnika. Ci pierwsi ograli ostatnio na wyjeździe Wartę Poznań 2:0, a drudzy również na wyjeździe ulegli Stali Mielec 1:2, mimo że pierwsi otworzyli wynik, a i grali ponad dwa kwadranse w przewadze.
Niemniej jednak podopieczni Jana Urbana w ostatnim czasie nieco urośli w sile. Szczególnie jeśli chodzi o ofensywę. W czterech poprzednich starciach zdobyli aż dziewięć z szesnastu dotychczasowych trafień, co daje 56,3% całego dorobku bramkowego.
W każdym z trzech ostatnich meczów Górnik oddawał zaś przynajmniej siedem celnych strzałów i co najmniej osiemnaście strzałów w ogóle. Zresztą sam Adrian Kapralik w tym okresie – jak podaje oficjalna strona Ekstraklasy – zanotował czternaście prób oraz xG na poziomie 1,35 w 183 minuty gry (średnio 0,63 na pełen mecz rozegrany).
Z drugiej strony: według oficjalnych statystyk Ekstraklasy pięć z sześciu ostatnich bramek Puszczy Niepołomice miało xG poniżej 0,08. Co więcej, cztery z nich miało xG mniejsze niż 0,04…
Nic więc dziwnego, że Górnik chciał zacząć z wysokiego C. Już w niespełna dziesięć minut dwie doskonałe okazje miał Lawrence Ennali, ale dwukrotnie lepszy okazał się Oliwier Zych. W drugiej sytuacji golkiper Puszczy dał radę obrobić również dobitkę autorstwa Sebastiana Musiolika. Chwilkę później Roman Yakuba oddał groźny strzał z rzutu wolnego.
Warto odnotować, że największa broń Puszczy, czyli stałe fragmenty gry, „Żubrom” szczególnie w pierwszej części spotkania w ogóle nie wychodziły. A że jest to w ich wypadku broń obosieczna – angażują bowiem w nich praktycznie całą ekipę – częściej to zabrzanie mieli z nich profit, gdyż mogli wyprowadzić kontrataki. Po jednym z takowych ponownie Ennali miał doskonałą okazję, ale ją zmarnował.
Niemiec był dziś niezwykle aktywny. Mimo zmarnowanych okazji, to on zapracował najmocniej na otwarcie wyniku – na nim podyktowano rzut karny. Choć w pierwszym tempie sędzia myślał, że Ennali symulował. Niemniej jednak obrońca gospodarzy nieprzepisowo zatrzymał skrzydłowego zabrzan, a „jedenastkę” na gola zamienił drugi skrzydłowy – Daisuke Yokota.
W przerwie Tomasz Tułacz musiał wprowadzić odpowiednie korekty, bo niedługo po zmianie stron jego podopieczni zdobyli gola po stałym fragmencie gry, a konkretnie po wrzucie z autu. Bramkę zdobył Piotr Mroziński – kolejny obrońca Puszczy z trafieniem! Jakby tego było mało, w 71. minucie to Górnik nadział się na kontrę Puszczy i ta za sprawą trafienia Artura Siemaszki na niespełna dwadzieścia minut przed końcem podstawowego czasu gry objęła prowadzenie.
Górnicy dzielnie walczyli o drugiego gola, ale brakowało im konkretów w wykończeniu. A Puszcza tradycyjnie – i niezwykle skutecznie – kradła czas zabrzanom.
Puszcza Niepołomice – Górnik Zabrze 2:1 (0:1)
Gole: 54’ Mroziński, 71’ Siemaszko – 45’ Yokota
Puszcza: Zych – Koj (81. Sołowiej), Yakuba, Craciun, Mroziński – Stępień, Walski (69. Poczobut) – Cholewiak (46. Siemaszko), Hajda, Bartosz – Zapolnik (81. Cichoń)
Górnik: Bielica – Janża, Janicki, Szcześniak, Barczak (87. Dadok) – Rasak (87. Nascimento), Pacheco – Ennali, Czyż (42. Kapralik), Yokota – Musiolik (66. Krawczyk)