Siatkarze Jastrzębskiego Węgla załamani po drugiej z rzędu porażce w finale Ligi Mistrzów.
Jastrzębski Węgiel przegrał drugi z rzędu finał Ligi Mistrzów. Złoci medaliści PlusLigi w meczu z Trentino nie zdobyli nawet seta. Trudno powiedzieć co zawiodło. Na pewno nie pomógł Jean Patry. To był jeden z najłsabszych meczów atakującego jastrzębian.
– To, że wygrali 3:0, nie oznacza, że byli lepsi na boisku. Uważam, że można to określić całkowitym paraliżem w naszych szeregach. Nie potrafiliśmy tego zrzucić nawet po pierwszym secie. Powinniśmy to zlać do kibla i powiedzieć sobie, że jedziemy dalej. Niestety cały czas nam to towarzyszyło, przez wszystkie sety finału – powiedział Jurij Gladyr, środkowy jastrzębian.
To była wielka szansa jastrzębian. Itas Trenino nie radzi sobie dobrze w tym sezonie. Ligowe rozgrywki zakończył na czwartym miejsce. Włosi wykorzystali słabszy dzień mistrzów Polski.
– Rywale mieli odwagę, żeby wyjść na boisko i zagrać konsekwentnie od początku do końca. Żegnamy się z Antalyą w złych humorach. Mistrzostwo Polski można zaliczyć jako słodką pigułkę do tej gorzkiej herbaty – powiedział Gladyr.
Załamany był Tomasz Fornal. Przyjmujący nie mógł się pogodzić, że drugi rok z rzędu rozgrywki w najważniejszym europejskim pucharze zakończył ze srebrnym medalem.
– Boli tak samo, jak rok temu. Czekają nas nieprzespane noce, ale taki już jest ten sport – powiedział Fornal.