Przegrywali 0:2, po godzinie dopiero złapali kontakt, a sprawę zamknęli w doliczonym czasie gry. GKS Tychy wyszarpał, dosłownie i w przenośni, trzy punkty w starciu z Termaliką!
Pierwszy karny w 25. minucie. Pewnie wykorzystał go Wiktor Biedrzycki. Mija siódma doliczona minuta do podstawowego czasu pierwszej odsłony i znowu rzut karny. I ponownie Biedrzycki pewnie wykonuje „jedenastkę”.
Do przerwy tyszanie spisywali się bardzo słabo. Nawet jednego strzału celnego nie oddali. Obudzili się na dobre dopiero po około godzinie – w 61. minucie Daniel Rumin zdobył gola kontaktowego.
O ile przez ponad pół godziny podopieczni Dariusza Banasiuka bili głową w mur, o tyle przekonali się bowiem, że warto walczyć do samego końca. W dziewiątej minucie doliczonego czasu Wiktor Żytek wyrównał z rzutu karnego, a niespełna cztery minuty później Bartosz Śpiączka dał GKS-owi komplet punktów!
– Na pewno to był szalony, emocjonujący mecz do samego końca. Jesteśmy przede wszystkim zespołem wygranym. Powiem szczerze, że w swojej karierze trenerskiej rzadko wątpię, ale w przerwie miałem taką chwilę zwątpienia – mówił na konferencji po meczu Dariusz Banasik.
Szkoleniowiec nie krył radości z tego, jak jego podopieczni walczyli do samego końca.
– Dla takich meczów warto przychodzić na stadiony, dla takich meczów warto pracować. Ten mecz nam się od początku nie układał, ale zespół pokazał charakter, pokazał moc i to, że zasługuje na to, żeby być wysoko w tabeli. Wyszarpał to zwycięstwo – przekonuje trener GKS-u.
Bartosz ŚpiączkaDariusz BanasikFortuna 1 LigaGKS TychyWiktor Żytek