GKS Katowice nie poszedł za ciosem i po wygranej w hicie kolejki z GKS-em Tychy, tym razem musiał uznać wyższość rywala. Katowiczanie okazali się gorsi na wyjeździe od KH-u Energa Toruń.
Początek należał do gospodarzy. Ruslan Bashirov pokonał Murraya i dał torunianom prowadzenie. Na lód poleciały misie w ramach akcji teddy bear toss. Goście mieli problem ze stworzeniem poważnego zagrożenia. GKS trzykrotnie grał w osłabieniu. W samej końcówce bronił nawet przez 9 sekund w trójkę, co ostatecznie uszło im na sucho.
Na parę sekund przed końcem najlepszą sytuację dla GKS-u miał Jean Dupuy, który wyjechał sam na sam z Antonem Svenssonem. Bramkarz gospodarzy nie dał się jednak pokonać. W 25. minucie KH Energa Toruń podwyższył prowadzenie za sprawą Oleksiego Vorony 13 minut później było już 3:0, gdy uderzenie Adriana Jaworskiego przekierował Deniss Fjodorovs. Tuż przed końcową syreną GKS Katowice zmniejszył stratę. Gola zdobył Ben Sokay.
W 47. minucie Bartosz Fraszko wykorzystał błąd rywala i potężnym strzałem w górny róg bramki strzelił dla GKS-u drugiego gola i KH Energa Toruń prowadził już tylko 3:2, a cztery minuty później mieliśmy remis. Znów do siatki trafił Fraszko. GKS Katowice po złym początku zdołał doprowadzić do dogrywki, a w niej ponownie swoją szansę miał Fraszko. Krążek odbił się jednak od obramowania bramki. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne, a w nich lepsi byli zawodnicy gospodarzy, którzy wygrali wojnę nerwów 3:1.
KH Energa Toruń 4:3 GKS Katowice
KH Energa Toruń: Svensson, Studziński – Henriksson, Lawlor, Denyskin, Syty, Bashirov – Svars, Zieliński, Fjodorovs, Johansson, Vorona – Thyni Johansson, Jaworski, Kogut, Arrak, Kalinkowski oraz Gimiński, Napiórkowski, Prokurat
GKS Katowice: Murray, Kieler – Englund, Runesson, Wronka, Smal, Fraszko – Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen, Salituro, Anderson, Kallionkieli – Dawid, Maciaś, Hofman Jo., Michalski, Hofman Ja
CZYTAJ TAKŻE: Trzecia z rzędu porażka GKS-u Tychy