Wymarzony start GKS-u Jastrzębie.
Początek meczu był niemrawy. Walka toczyła się głównie w środku pola, niestety dla ŁKS-u, lepiej prezentował się GKS Jastrzębie. Wracający po kontuzji, Piotr Janczukowicz, musiał ratować się faulem, żeby przerwać groźną akcję zapoczątkowaną przez gospodarzy. Dopiero w 10. minucie spotkania, ełkaesiacy po rzucie wolnym stworzyli sobie pierwszą dogodną okazję. Michał Trąbka próbował dogrania w pole karne, ale na posterunku był Tomasz Neugebauer, bramkarz drużyny z Jastrzębia. W pierwszym kwadransie gry, żaden z zespołów, nie był w stanie wypracować wyraźnej przewagi. Kolejną okazję do zdobycia bramki ełkaesiacy mieli w 17. minucie spotkania. Z rzutu wolnego, znowu dośrodkowywał Trąbka, głową uderzał Oskar Koprowski, ale po raz kolejny na posterunku był bramkarz Jastrzębia. Po 20. minutach gry, najlepszym piłkarzem ŁKS-u był Mateusz Bąkowicz. Młody obrońca, nie dość, że bardzo dobrze radził sobie w defensywie, to jeszcze napędzał większość akcji ofensywnych łódzkiej drużyny.
Niestety dużo gorzej radzili sobie jego koledzy. GKS, w 35. minucie wyprowadził świetną kontrę. Farid Ali zewnętrzną częścią stopy dograł do Konrada Handzlika. Napastnik minął Maciej Dąbrowskiego, wyszedł sam na sam i umieścił piłkę w bramce strzeżonej przez Marka Kozioła.
Łodzianie szybko odpowiedzieli. Po pięciu minutach od trafienia Handzilka, Jakub Tosik dograł do Piotra Janczukowicza. Młody napastnik pokonał bramkarza kąśliwym strzałem i ŁKS wyrównał.
Drugą połowę ełkaesiacy zaczęli od groźnego strzału głową. Łodzianie nie wyszli na prowadzenie, chociaż po rzucie rożnym, groźnie uderzał Maciej Dąbrowski. Kolejny kwadrans znowu nie był porywający. Żadna z drużyn nie była w stanie stworzyć sobie widocznej przewagi. Taki stan rzeczy zadowalał broniących się przed spadkiem gospodarzy, ale od ełkaesiaków, można było wymagać znacznie więcej. W 65. minucie Vicuna, zdecydował się wprowadzić na boisko Mateusza Kowalczyka i Javiego Moreno. Młodzi zawodnicy zajęli miejsce Janczukowicza i Tosika. Na niewiele się to zdało, bo jastrzębianie zdobyli gola po rzucie rożnym. Strzałem głową bramkarza ŁKS-u pokonał Władysław Ochronczuk. Na szczęście linię spalonego wyznaczał Samuel Corral i bramka nie została uznana. Łodzianie bili głową w mur i nic nie zapowiadało, że uda im się zwyciężyć. Najbliżej szczęścia był Corral, który dwa razy uderzał z bliskiej odległości, ale z obu pojedynków zwycięsko wyszedł bramkarz Jastrzębia. Później ełkaesiacy nie stworzyli sobie kolejnych dogodnych sytuacji i zasłużenie zremisowali z jedną z najsłabszych drużyn Fortuna 1. Ligi.
GKS Jastrzębie – ŁKS 1:1 (1:1)
1:0 Handzlik 35.
1:1 Janczukowicz 38.
GKS Jastrzębie: Neugebauer – Borkała, Bondarenko, Podhorin, Zejdler – Ochronczuk, Kuczałek – Ali, Handzlik (76. Laski), Dariusz – Fabry (76. Gajda)
ŁKS: Kozioł – Bąkowicz, Dąbrowski, Koprowski, Klimczak – Tosik (65. Moreno), Trąbka, Ricardinho – Pirulo (82. Wolski), Corral, Janczukowicz (65. Kowalczyk)
żółte kartki: Kuczałek – Janczukowicz, Bąkowicz, Moreno
fot: GKS Jastrzębie