Widzew gra dalej. GKS Jastrzębie odpadł z Pucharu Polski.
Po raz pierwszy w tym sezonie Widzew nie wygrał żadnego z dwóch kolejnych meczów, dlatego pojawiły się już opinie o kryzysie. Odpowiedź miało dać spotkanie w 1/16 Pucharu Polski z jedną z najsłabszych drużyn Fortuna 1. Ligi. Trener Janusz Niedźwiedź musiał dokonać zmian w składzie, choćby dlatego, że w tych rozgrywkach w jedenastce musi być dwóch młodzieżowców. Wciąż brakowało kontuzjowanych Krystiana Nowaka i Juliusza Letniowskiego, a odpoczywał Bartosz Guzdek. Szansę przypomnienia się dostał Radosław Gołębiowski, ale jako jeden z trójki ofensywnych widzewiaków.
Początek gry był wyrównany i przypominał niedawny mecz ligowy obu drużyn. Jastrzębianie grali bardzo agresywnie, atakując gospodarzy już przed ich polem karnym. Przez kwadrans niewiele się działo, ale widać było, że Widzew się rozkręca. Brakowało mu precyzji, lecz w miarę upływu czasu akcje składały się z większej liczby podań. Aż przyszła 19. minuta: Marek Hanousek przejął piłkę w środku boiska, następnie byli przy niej Mattia Montini, Dominik Kun, Paweł Zieliński już w polu karnym zagrał do Kacpra Karaska, a temu pozostało tyko kopnąć do pustej bramki. Analiza VAR trwała długo, bo wszystko było szybkie i na granicy spalonego, ale gol był prawidłowy.
Od tego momentu Widzew już dominował zdecydowanie. Grał tak, jak nas przyzwyczaił w przedkryzysowych czasach: szybko, dokładnie, wykorzystując wszystkich zawodników i całe boisko. Kilka minut po objęciu prowadzenia niezłą okazję miał stoper Tomasz Dejewski. W 27. minucie miał miejsce kolejny składny atak zakończony podaniem Zielińskiego do Gołębiowskiego, który jednak źle trafił w piłkę.
Chwilami można było odnieść wrażenie, że widzewiacy grali za szybko dla przeciwników. Na 2:0 podwyższył Montini, wykorzystując za krótkie wybicie piłki przez obrońcę. Nie można jednak nie docenić tego, że gdyby nie desperacja interwencja, Zieliński byłby sam na sam z Mariuszem Pawełkiem. Włoch spokojnie przyjął piłkę, mocno strzelił z 16 m, a Mariusz Pawełek nie zdążył z interwencją. Przed przerwą wynik mógł podwyższyć Hanousek po indywidualnej akcji, zabrakło mu jednak precyzji.
Trener GKS-u Jastrzębie w przerwie dokonał aż trzech zmian, w tym bramkarza. Znów goście zaczęli agresywnie i stworzyli najlepszą okazję. Piłkę stracił Karasek, a Dariusz Kamiński przegrał pojedynek sam na sam z Jakubem Wrąblem. Jeszcze lepszą interwencją bramkarz Widzewa popisał się w 71. minucie, wybijając lecącą pod poprzeczkę piłkę. W 73. minucie nie zdołał już pomóc… Piłkę stracił w środku Hanousek, obrońcy ni zdążyli z asekuracją, a Adrian Balboa pokonał Wrąbla pięknym strzałem.
W tym momencie Widzew prowadził już 3:0, a gola – bardzo ładnego – zdobył Kun, wykorzystując zagrania Zielińskiego i Montiniego. Szans na podwyższenie wyniku było więcej, brakowało jednak precyzji, przeważnie przy ostatnim podaniu.
Goście nastawili się na szybkie kontry, posyłając piłkę za niebyt szybkich łódzkich obrońców. Przynosiło to efekty, bo raz za razem napastnicy GKS-u biegli w stronę pole karnego i Widzew był w opałach. Po zmianach przeprowadzonych przez trenera Niedźwiedzia w zespole zrobił się bałagan, wykorzystywany przez przeciwników. W ostatnich minutach na boisku pojawił się 17-letni Filip Zawadzki, wychowanek akademii Widzewa. I to on w doliczonym czasie pobiegł z piłką w kierunku bramki gości, a gdy wbiegał w pole karne, został sfaulowany. Rzut karny wykorzystał Hanousek, ustalając wynik spotkania.
Widzew Łódź – GKS 1962 Jastrzębie 4:1 (2:0)
1:0 – Karasek 19.
2:0 – Montini 33.
3:0 – Kun 52.
3:1 – Balboa 73.5
4:1 – Hanousek 90., karny
Widzew: Wrąbel – Stępiński, Dejewski, Tanżyna – Zieliński (71. Kita), Hanousek, Kun, Nunes (71. Tetteh) – Gołębiowski (88. Zawadzki), Montini (70. Guzdek), Karasek (75. Grudniewski)
GKS: Pawełek (46. Drazik) – Borkała, Bojdys (46. Słodowy), Witkowski (46. Kamiński) – Niewiadomski, Gulczyński (67. Kasperowicz), Zejdler, Feruga, Gajda (82. Zalewski) – Balboa, Łukasik