Ależ to było widowisko! Tysko-katowickie derby przyniosły kibicom wiele emocji. Pięć bramek, w tym ta decydująca w doliczonym czasie gry. Ze zwycięstwa cieszyli się goście, który zachowali szanse na bezpośredni awans do ekstraklasy.
Dla jednego i drugiego GKS-u piątkowe zwycięstwo mogło okazać się niezwykle cenne. I to widać było od pierwszych fragmentów meczu, bo obie ekipy raz po raz konstruowały swoje akcje. Optycznie większą przewagę w pierwszych fragmentach zdawali się mieć goście.
Katowiczanie potwierdzili to wychodząc na prowadzenie po siedemnastu minutach gry. Piłkę z prawego skrzydła w pole karne zagrał Marcin Wasielewski, a tam dopadł do niej Bartosz Jaroszek. Obrońca musiał jedynie dołożyć nogę, żeby skierować futbolówkę do siatki.
Na odpowiedź gospodarzy musieliśmy chwile poczekać, ale kiedy tyszanie wzięli się za strzelanie, to jak! Dominik Połap dopadł do piłki wybitej z pola karnego i bez zastanowienia posłał w kierunku bramki rakietę z 20 metra. Dawid Kudła nie miał nawet szans na skuteczną interwencję.
W doliczonym czasie gry pierwszej tyszanie zadali jeszcze jeden cios. Dokładniej zrobił to Patryk Mikita, który precyzyjnym strzałem przy samym słupku wykończył szybką akcję gospodarzy.
Od początku drugiej połowy do śmielszych ataków ruszyli goście. I to przyniosło skutek już w 60 minucie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego celną główką na bramkę zamienił Oskar Repka.
Do końca meczu więcej inicjatywy mieli goście. I kiedy wydawało się już, że mecz zakończy się remisem, mistrzowie końcówek z Katowic znowu dali o sobie znać! Decydujący cios w meczu zadał Jakub Arak, który wykończył szybką akcję swojego zespołu.
Końcowy wynik dla gości oznacza umocnienie na trzeciej pozycji w tabeli i wciąż realne szanse na zajęcie drugiego miejsca, premiującego bezpośrednim awansem do ekstraklasy. Tyszanie mocno skomplikowali swoją sytuację i już w tej kolejkce mogą wypaść ze strefy barażowej.