Nie ma jednej cechy, która by go jakoś specjalnie wyróżniała. Nie grzeszy świetnymi warunkami fizycznymi, nie błyszczy techniką. Ale osiem goli w debiutanckim sezonie PKO BP Ekstraklasy ustrzelił. I najprawdopodobniej dorobek ten jeszcze poprawi. Szymon Włodarczyk, bo o nim mowa, zachwyca w Górniku.
Już jakiś czas temu pojawiły się doniesienia na temat rzekomego zainteresowania 20-latkiem czołowych tureckich drużyn. Następnie coraz głośniej zrobiło się o możliwym transferze do MLS, a niedawno dowiedzieliśmy się, iż młodzieżowca widzieliby u siebie włodarze Celticu Glasgow.
Gdziekolwiek nie trafi, wydaje się, że dopiero po zakończonym sezonie. A to dlatego, że sam Włodarczyk ma świadomość tego, że ma jeszcze czas, aby się w Polsce rozwinąć, a w obecnych rozgrywkach ma szansę powalczyć o koronę króla strzelców. Dotychczasowy kapitał – osiem goli – jest tego najlepszym potwierdzeniem.
Napisaliśmy, że chłopak, choć wysoki (189 cm wzrostu), to świetnymi warunkami fizycznymi nie grzeszy, bo poza wzrostem powinien się jeszcze nieco wzmocnić. We wczorajszym meczu z Lechią było to dobrze widać, kiedy na przeciw Włodarczyka grał napastnik gdańszczan – Łukasz Zwoliński.
29-latek mimo mniejszego wzrostu (184 cm) potrafił z przeciwnikami skutecznie walczyć o drugie piłki, przepychać się, utrzymać futbolówkę. Za to Włodarczyk miał z tym niemałe problemy. Napastnik Górnika przegrał wszystkie pojedynki powietrzne i dwa z czterech na ziemi. Nie jest tajemnicą, że jeśli w niedalekiej przyszłości ma zamiar udać się na Zachód, a tak właśnie jest, powinien popracować na siłowni.
Jest wielce prawdopodobne, że mógłby pomóc mu w tym jego kompan, który wypracował mu w obecnych rozgrywkach całe cztery trafienia, a doliczając rzuty karne, które normalnie powinien wykonywać – byłoby takich trafień siedem. Chodzi rzecz jasna o Lukasa Podolskiego, mocno wspierającego zabrzańską młodzież, w tym młodego goleadora, który nie ukrywa, że trafił do Górnika ze względu na postać mistrza świata z 2014 roku.
Młodzieżowiec założył się ponoć ze starym wyjadaczem, iż zdobędzie dziesięć goli w sezonie i – jakby nie było – jest już na ostatniej prostej, aby zakład ten wygrać. – Nie przyszedłem do Ekstraklasy, żeby coś udowodniać, zostać królem strzelców, wzmocnić własną markę. No nie. Przyszedłem tutaj, żeby pomóc akademii, klubowi, chłopakom na boisku. Taka sytuacja i takie karne mogą młodemu dać pewność siebie i wskazać następne kroki, bo poczuje presję i czegoś się nauczy – mówił w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” o oddawaniu rzutu karnego Włodarczykowi popularny „Poldi”.
Szymon jest synem Piotra – byłego reprezentanta Polski, a także gracza między innymi Legii Warszawa. Jak podkreśla 20-latek ojciec jest dla niego największym autorytetem. – Zawsze po meczach rozmawiamy i słucham się jego rad, bo to dla mnie ważna, jak nie najważniejsza postać, która swoje w życiu osiągnęła. Słucham jego uwag i podpowiedzi. Tata jest konkretny – mówił w jednym z wywiadów.
Co ciekawe, dzięki zdobytej wczoraj bramce Szymona – ród Włodarczyków zdobył na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce całe 100 goli! Piotr 92, 20-letni Szymek osiem. Choć, jak wiadomo, przed młodzieżowcem jeszcze dużo grania. Niemniej jest wielce prawdopodobne, że większość bramek w karierze młodszy przedstawiciel rodu zdobędzie poza granicami Polski.
– Zawsze wiedziałem, że potrafię zdobyć bramkę. Przewiduję, gdzie warto ustawić się w polu karnym, a piłka mnie szuka. Szybko, bo już w drugim meczu sezonu, strzeliłem premierowe gole. One wzmocniły moją pewność siebie. Nie zawsze występowałem w podstawowym składzie, ale to część adaptacji. Zawodnik w moim wieku nie może od razu grać wszystkiego, organizm przystosowuje się do większych obciążeń, w głowie jest mnóstwo emocji. Trzeba było to wszystko dozować – mówił niedawno na łamach WP Sportowe Fakty.
We wspomnianym wywiadzie nie zabrakło odniesień do zainteresowania zagranicznych klubów. – Zainteresowanie pewnie jest, jednak nie zaprzątam sobie tym głowy. Dopóki nie pojawiają się konkrety, to nie ma czego rozważać. Takie rozmyślanie mogłoby negatywnie wpłynąć na przygotowania do drugiej części sezonu – tłumaczył.