Fantastyczne widowisko w Gliwicach zakończone z ośmioma golami. Ruch prowadził, ale ostatecznie uległ Rakowowi 3:5!
To miało być wielkie święto futbolu. W końcu do Gliwic, gdzie swoje mecze rozgrywa Ruch Chorzów zawitał mistrz Polski. Szkoleniowiec beniaminka nie krył ekscytacji nadchodzącym spotkaniem.
– To coś, o czymś jeszcze jakiś czas temu nie mogliśmy marzyć. Teraz jesteśmy w jednej lidze, to dla nas czynnik bardzo mocno motywujący, podobnie jak nasza zdobycz punktowa, z której nie jesteśmy zadowoleni. Nie da się uciec od tego, że punktów mogło i powinno być więcej – mówił przed meczem Jarosław Skrobacz.
Niebieskie piłkarskie święto nie trwało długo, choć jego początek był zaskakujący. Ruch ruszył z wysokiego C, raz za razem utrudniając Rakowowi rozgrywanie od tyłu. Do tego stopnia, że już w siódmej minucie Miłosz Kozak znalazł w polu karnym Tomasza Wójtowicza i wahadłowy Ruchu otworzył wynik.
Niestety dla chorzowian, wspomniane święto zostało zepsute kilkanaście minut później, kiedy to Dawid Drachal zdobył gola wyrównującego. Następnie dał Rakowowi prowadzenie, a tuż przed przerwą je podwyższył, stając się tym samym najmłodszym w XXI wieku zdobywcą klasycznego hattricka na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Ruchowi nie można było dziś odmówić odwagi. O ile z przodu ona poskutkowała golem, o tyle odwaga z tyłu opłaciła się też na początku drugiej odsłony. John Yeboah był bowiem faulowany w polu karnym przez Przemysława Szura, ale jak się okazało, wcześniej mieliśmy spalonego. A to dzięki wysoko ustawionej linii obrony „Niebieskich”.
Chwilę później opłacił się wysoki pressing. Ruch wywalczył dzięki niemu rzut wolny, który rozegrany został tak, że Maciej Sadlok zostawił piłkę Danielowi Szczepanowi. Napastnik huknął po ziemi z około 25 metrów, ale golkiper Rakowa nie dał się zaskoczyć.
Mecze Górnika w Warszawie to gwarancja wielu goli. Jak będzie dzisiaj?
Na kolejne trafienia musieliśmy czekać do 69. minuty, ale warto było być cierpliwym. Najpierw super golem tuż zza pola karnego popisał się Srdjan Plavšić, a chwilę później jeszcze piękniej, bo z woleja przymierzył dzisiejszy debiutant w Ruchu – Tomas Podstawski. Jakby tego było mało, na około dziesięć minut przed końcem podstawowego czasu gry bramkę kontaktową z rzutu karnego zdobył Daniel Szczepan.
Mecz na dobre już zamknął Wladislaw Koczerhin. Mimo dziewięciu doliczonych minut wynik nie uległ już zmianie.
Ruch Chorzów – Raków Częstochowa 3:5 (1:3)
Gole: 7’ Wójtowicz, 71’ Podstawski, 80’ Szczepan – 20’ 28’ 42’ Drachal, 69’ Plavšić, 86’ Koczerhin
Ruch: Buchalik – Sadlok, Baranowski, Szur (81. Steczyk) – Wójtowicz, Podstawski, Szymański, Michalski – Swędrowski (46. Letniowski), Kozak, Szczepan (91. Barański)
Raków: V. Kovačević – Papanikolau, A. Kovačević, Racovitan (46. Rundić)– Plavšić (79. Sorescu), Berggren, Lederman, Drachal – Yeboah (63. Cebula), Nowak (79. Koczerhin), Zwoliński (63. Crnac)